PORTAL POLONII - POLONIJNA AGENCJA INFORMACYJNA <





HISTORIA - KULTURA
KOMPENDIUM WIEDZY DLA POLONII I POLAKÓW ZA GRANICĄ

Liczba publikacji o historii i kulturze polskiej:   1577










1851-11-13     1910-08-06

Klimek Bachleda

Tatrzański bohater

W sierpniu 1910 r. w północnej ścianie Małego Jaworowego Szczytu rozegrała się jedna z najgłośniejszych tragedii w historii taternictwa. W czasie akcji ratunkowej zginął legendarny przewodnik i ratownik Klimek Bachleda.

W kronikach Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego - TOPR, pod datą 6 sierpnia 1910 r. zanotowano lakonicznie: "Na Małym Jaworowym Szczycie zginął nasz towarzysz Klemens (Klimek) Bachleda, niosąc pomoc taternikowi".

Na ratunek

5 sierpnia dwóch bardzo utalentowanych wspinaczy – Stanisław Szulakiewicz i Jan Jarzyna – podjęło się próby sforsowania niezdobytej wówczas północnej ściany Małego Jaworowego. Początkowo realizacja zadania przebiegała pomyślnie, jednakże w końcowej części podejścia doszło do wypadku. Jarzyna, który prowadził, znajdując się jakieś 15 metrów nad Szulakiewiczem, odpadł od ściany, pociągając za sobą towarzysza. Współczesnym może ciężko to zrozumieć, ale w owych czasach najpopularniejszą formą asekuracji była… lina trzymana przez partnera w ręku. Toteż w momencie odpadnięcia Jarzyny, Szulakiewicz od razu stracił równowagę i poleciał w dół.

Cudem tylko w pewnym momencie w czasie upadku lina zakleszczyła się o skałę i obaj zawiśli w pobliżu dużej półki mocno poobijani, ale żywi. Co ciekawe, Jarzyna, który przeleciał około 50 metrów odniósł niewielkie obrażenia, natomiast Szulakiewicz, który spadł z dużo mniejszej wysokości, nie był w stanie samodzielnie się dalej poruszać.

Dolina Jaworowa była wówczas miejscem opuszczonym, toteż wołanie o pomoc ze skalnej ściany mogłoby być daremne i skończyć się śmiercią obojga. Zapadła decyzja, iż Jarzyna popędzi sam na dół po pomoc i wróci pod ścianę z ratownikami. Dojść musiał aż do Morskiego Oka.

Wieść o tragicznym wypadku zmobilizowała całe środowisko taterników, którzy jak jeden mąż stawili się pod ścianą jeszcze przed świtem dnia 6 sierpnia. Wyprawą dowodził Mariusz Zaruski, a wśród ratowników był także „guru” ówczesnych wspinaczy, 61-letni Klemens Bachleda. Warunki, w których przyszło operować były ekstremalnie trudne. Mimo iż był to sierpień, padał lodowaty deszcz, zamieniający się momentami w śnieg. Ściana pokryła się wodą, a pamiętajmy, iż ratownicy prowadzili akcję w terenie zupełnie dziewiczym, na ścianie dotychczas nie zdobytej przez nikogo!

Mimo to nie ustępowali. Zwłaszcza, że ze ściany dobiegał głos rannego Szulakiewicza. W pewnym momencie lina, którą związani byli Zaruski i Bachleda, zakleszczyła się w skale. Klimek podjął wówczas decyzję zupełnie nieodpowiedzialną, ale zgodną z kodeksem honorowym ratownika. Odwiązał się i ruszył w górę bez żadnej asekuracji! Zaruski i reszta jeszcze chwilę podążali za nim, próbując namówić go do odwrotu, ale wkrótce opadli zupełnie z sił i postanowili zawrócić. Klimek poszedł dalej.

Okazało się, że zabłądził i nigdy nie dotarł do Szulakiewicza. Wszedł w bardzo eksponowany teren i kompletnie wyczerpany przegrał walkę ze ścianą. Zgromadzeni pod Małym Jaworowym ratownicy usłyszeli tylko dźwięk ogromnej lawiny kamiennej, wraz z którą poleciał w dół Klemens Bachleda.

Szulakiewicz nie doczekawszy się pomocy zmarł. Tymczasem pod ścianę docierały kolejne grupy ratowników. Dzięki poprawie pogody i świeżym siłom, po kilku dniach udało się dotrzeć do zwłok najpierw Szulakiewicza, potem zaś Bachledy. Smutny kondukt powrócił do Zakopanego. Niemal równo rok po tych wydarzeniach ścianę zdobyli bracia Komarniccy.

Klimek

Urodzony w 1849 roku Klemens Bachleda pochodził z Bachledówki koło Kościelisk. Osierocony wcześnie już jako 12-latek musiał troszczyć się o siebie służąc u zamożnych gazdów jako juhas. Trzy lata odsłużył w armii austriackiej. Po powrocie z wojska, w 1873 r., roku epidemii cholery, dał dowód odwagi i poświęcenia, pomagając grzebać zmarłych.

Gdy nastała moda na turystykę górską, w spopularyzowanych przez doktora Tytusa Chałubińskiego Tatrach, został przewodnikiem i opiekunem "panów z miasta" chodzących w góry. Ujmował ich wrodzoną kulturą, godnością, uprzejmością i uczciwością. A że czytywał gazety, bo - jak mawiał - lubił wiedzieć, co dzieje się za opłotkami Zakopanego, potrafił ciekawie i dowcipnie opowiadać o górach i ludziach, ubarwiając tym uciążliwe wędrówki.

W owych czasach, gdy większość górali była niepiśmienna, Klemens Bachleda był wyjątkowym przewodnikiem, wysoko cenionym przez turystów. W 1896 r. dostał tzw. blachę, czyli odznakę Przewodnika I Klasy.

Klemens Bachleda zdobył zimą wiele nieosiągalnych wcześniej szczytów: wszedł między innymi pierwszy na Gerlach w zimowych warunkach 1905 roku. Po założeniu w 1909 r. TOPR stał się Klemens Bachleda jednym z jego najbardziej czynnych członków.

W 1911 r., u wylotu Doliny Jaworowej, umieszczono spiżową tablicę ku czci wielkiego przewodnika. Podobna tablica widnieje na ścianie budynku "Dworca Tatrzańskiego", siedziby PTTK w Zakopanem, umieszczona tam dla utrwalenia pamięci o góralu, przewodniku, ratowniku górskim, po prostu człowieku gór, Klemensie Bachledzie.

We wspomnieniach przyjaciół zasługi Bachledy w historii taternictwa i ratownictwa górskiego opisywano z patosem. "Toteż i o Klimku, jako znakomitym przewodniku, jako bohaterze tatrzańskim, nigdy już nie zaginie pamięć, ani w Zakopanem, ani w Polsce... i tak chować nigdy już nie będą żadnego górala, bo żaden już może na pogrzeb taki sobie nie zasłuży" .








COPYRIGHT

KOPIOWANIE MATERIAŁÓW ZAWARTYCH W PORTALU ZABRONIONE

Wszelkie materiały zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.