PORTAL POLONII - POLONIJNA AGENCJA INFORMACYJNA <





HISTORIA - KULTURA
KOMPENDIUM WIEDZY DLA POLONII I POLAKÓW ZA GRANICĄ

Liczba publikacji o historii i kulturze polskiej:   1577










1921-01-22     1944-08-04

Krzysztof Kamil Baczyński

Poeta pokolenia Kolumbów

Krzysztof Kamil Baczyński (1921-1944) - polski poeta, jeden z najwybitniejszych przedstawicieli tzw. "Pokolenia Kolumbów". Brał udział w Powstaniu Warszawskim, żołnierz Armii Krajowej. Używał pseudonimów: "Jan Bugaj", "Krzysztof Zieliński", "Piotr Smugosz", "Emil" i "Jan Krzyski".

Krótka młodość

Urodził się 22 stycznia 1921 roku w Warszawie jako syn nauczycielki z zasymilowanej rodziny żydowskiej, oraz znanego międzywojennego krytyka literackiego.

Ojciec Stanisław Baczyński (1890-1939), działacz Polskiej Partii Socjalistycznej, żołnierz Legionów Polskich, oficer wywiadu tzw. dwójki WP, pisarz i krytyk literacki. Był synem powstańca styczniowego. W czasie I wojny światowej działał w Polskiej Organizacji Wojskowej. W 1924 był oficerem rezerwy 32 Pułku Piechoty w twierdzy Modlin. W latach 1929-1930 wydawał w Warszawie miesięcznik literacki „Europa”. Publikował m.in. w czasopismach „Wiek XX” i „Lewy Tor”.

Matka Krzysztofa - Stefania Baczyńska z domu Zieleńczyk (1890-1953) pochodziła z zasymilowanej rodziny warszawskich Żydów. Była katoliczką, córką Maksymiliana Zieleńczyka, rzemieślnika-czapnika. W 1918 roku ukończyła w Warszawie Kurs Pedagogiczny dla nauczycieli szkół elementarnych. W latach 1922–1932 wykładała w Seminarium Nauczycielskim Katolickiego Związku Polek w Warszawie. Pracowała jako nauczycielka metodyki, pełniła także funkcje kierowniczki szkoły ćwiczeń przy seminarium nauczycielskim. Zmarła 15 maja 1953 roku w zakładzie opiekuńczym na Służewie. Pochowano ją, wedle życzenia, z medalikiem św. Krzysztofa, wydobytym w 1947 z powstańczej mogiły syna. Trumnę złożono w kwaterze legionowej, gdzie leżał jej mąż Stanisław. Jej ostatnią wolą było, aby opiekunami rękopisów Krzysztofa byli: Jerzy Andrzejewski, Jarosław Iwaszkiewicz, Jerzy Turowicz i Kazimierz Wyka.

Stosunki między rodzicami poety nie układały się dobrze, co w końcu doprowadziło do separacji. Więź z matką, która samotnie go wychowywała, pozostanie do końca jedną z najważniejszych relacji w życiu poety.



Baczyński zaczął pisać wiersze już jako uczeń warszawskiego gimnazjum im. Stefana Batorego. Nie był wybitnym uczniem, na świadectwach przeważały trójki. Miał kłopoty z matematyką, najwyższe oceny zbierał tylko z rysunków i po maturze zamierzał zdawać na Akademię Sztuk Pięknych.

Młody Baczyński był dzieckiem chorowitym i słabym. Miał astmę. Nie miał zbyt wielu kolegów i może właśnie dlatego, że nie był prymusem ani zdobywcą rekordów na szkolnej bieżni, związał się z polityką. W szkole średniej należał do tajnego radykalnego ugrupowania socjalistycznego "Spartakus". Używał wtedy pseudonimu "Emil". Z tego okresu pochodzi jego pierwszy znany wiersz "Wypadek przy pracy" (1936). Należał też do harcerstwa. Zdał maturę w maju 1939 roku, miesiąc później zmarł jego ojciec a we wrześniu wybuchła wojna. Gdyby nie to przykre wydarzenie w życiu Baczyńskiego, oraz wybuch wojny, z pewnością studiowałby we Francji, dokąd miał się udać.

Okupacja

W okresie okupacji Baczyński mieszkał przy ul. Hołówki 3. Po utworzeniu w 1940 r. getta w Warszawie, pozostał z matką po aryjskiej stronie ryzykując, w razie wykrycia żydowskiego pochodzenia, rozstrzelanie na miejscu. Od jesieni 1942 do lata 1943 studiował polonistykę na tajnym Uniwersytecie Warszawskim. Poza tym zajmował się pracą dorywczą: szklił okna, malował szyldy, pracował u węglarza, przyjmował telefonicznie zlecenia w Zakładach Sanitarnych. Podczas okupacji Baczyński ukończył podziemną Szkołę Podchorążych Rezerwy "Agricola", uczestniczył w kilku akcjach sabotażowych, m.in. w wysadzeniu pociągu niemieckiego na trasie Tłuszcz-Urle, która została przeprowadzona 27 kwietnia 1944 r.

Na początku okupacji Baczyński związał się z socjalistyczną grupą "Płomienie", pisał także w lewicowym miesięczniku literacko-społecznym "Droga". Jednak lewicowe sympatie młodego poety znacznie osłabły po  17 września 1939 roku, a ostatecznie wystygły po odkryciu w kwietniu 1943 roku grobów w Katyniu.

W 1941 wiosnę spędził w szpitalu, ale po podreperowaniu zdrowia na jednym z wieczorków literackich poznał Andrzejewskiego, który, zakochany w nim, wprowadził go w środowisko pisarzy, poznając z Czesławem Miłoszem i Jarosławem Iwaszkiewiczem. Tak Baczyński zaczął jeździć do Stawisk, który w ten wojenny czas wydawał się jakąś oazą.

Iwaszkiewicz w pisał w swoich dziennikach o Baczyńskim: "Z początku nie bardzo go lubiłem, taki był szalenie pewny swoich wierszy. Pamiętam, jak czytał je u nas po raz pierwszy na Nowy Rok 1942, i kiedy spróbowałem mu zrobić parę uwag; jak się od razu postawił okoniem, jak bronił swoich poezji, jakbym ja je atakował z całą powagą. Bardzo mnie to rozśmieszyło, ale kiedy na wiosnę zamieszkał u nas na parę tygodni lecząc się na tę swoją astmę (Podkowa Leśna doskonale mu robiła na te ataki), kiedy tu posiedział trochę razem ze Stasiem Piętakiem, kiedy zaprzyjaźnił się z dziewczynkami, polubiłem go bardzo. Trzeba tylko do niego trafić poprzez tę skorupę, którą on na siebie nakłada przez młodzieńczą nieśmiałość, przez pewną szorstkość młodości. Wiersze jego nie wszystkie lubię, ale zadziwia mnie łatwość, z jaką je pisze, i jakie mnóstwo! Może trochę za dużo". Baczyński w Stawiskach spędził jeszcze Wielkanoc 1942 roku i kilka wiosennych tygodni.



W czerwcu 1942 roku Krzysztof Kamil Baczyński ożenił się ze studentką podziemnej polonistyki Barbarą Drapczyńską. Małżeństwo okazało się wyjątkowo dobrane i zgodne. Baczyńscy poznali się w grudniu 1941 u koleżanki. Pobrali się 3 czerwca 1942 r w kościele Św. Trójcy w Warszawie na Solcu. Ślubu udzielał ksiądz Ludomir Lissowski pod konspiracyjnym nazwiskiem Leona Latowicza. Jednym ze świadków był Jerzy Andrzejewski. Basia miała na sobie kremowy kostium, a ręku bukiet konwalii. Krzysztof ubrany był w ciemny garnitur.

Jednym z gości był Iwaszkiewicz, który odnotował w dzienniku: "Przywiozłem im olbrzymi bukiet bzów, które w tym roku wyjątkowo obficie kwitną na Stawisku. Białych i niebieskich (jak mówi Wanda Telakowska, twierdząc, że określenie "liliowy" jest nazwą koloru konfekcyjną i prawdziwie kulturalny człowiek nie powinien jej używać). Jak w zeszłym roku chrzciny, tak w tym roku śluby – szalona na to jest moda – i wszystkie albo prawie wszystkie przy mszy rzymskiej, co długo trwa, ale wygląda bardzo uroczyście. Baczyńscy przystępowali do komunii, oboje tacy drobni, malutcy, dziecinni, powiedziałem potem, że wyglądało to nie na ślub, a na pierwszą komunię. Krzysztof bardzo wzruszony". W kolejnych zdaniach dodawał: "Basi, jego żony, prawie nie znam, choć chodziła ona na moje wykłady o poezji. Zdaje się, inteligentna dziewczyna. Krzysztof pierwszego skończył dwadzieścia jeden lat, a trzeciego się ożenił. I teraz tak ciągle takie dzieci się żenią. Krzysztof był bardzo serdeczny dla mnie i dziękował za kwiaty, rzeczywiście wyglądały wspaniale. Mają być u nas za parę dni z pierwszą wizytą. Śmieszne dzieciaki".

Wesele odbyło się w domu Drapczyńskich, goście szeptali, że teść poety sprzedał złoty zegarek, by wyprawić przyjęcie. Przy stole nie było Stefanii Baczyńskiej, która w kościele, kiedy młodzi powiedzieli sobie sakramentalne "tak", zasłabła…

Po ślubie młodzi Baczyńscy zamieszkali w wynajętym dwuizbowym lokalu przy Hołówki 3 na Mokotowie. To był cios dla Stefanii Baczyńskiej. Choć sama była córką rzemieślnika (robił czapki), nie szczędziła złośliwych uwag, że syn żeni się z drukarzówną (ojciec Basi miał drukarnię). Próbowała go odwieść od tego małżeństwa, przekonać, by poczekał, aż życie znów stanie się zwyczajne. Ale on się spieszył, starając się nie widzieć tego, że matka jest zazdrosna – zamiast dla niej syn zaczął pisać wiersze dla innej kobiety. Jerzy Andrzejewski, pisarz, który był jednym z mentorów poety, w swoim dzienniku pisał wprost: dla Stefanii Baczyńskiej małżeństwo jej syna z Basią Drapczyńską było mezaliansem i dopustem bożym. Ale nie była w stanie zmusić go, by się odkochał.

Basia która wprowadziła się do teściowej. wspominała, że w niewielkim mieszkanku rozpętało się piekło, bo obie – matka i żona – szczerze się nie znosiły. Basia żaliła się koleżankom, że najgorsze, co może człowieka spotkać, to mieszkanie pod jednym dachem z teściową. Jej przyjaciółka, Felicja Sarna, tak wspominała matkę poety: "Była taką klasyczną mamusią żydowską, lwio nadopiekuńczą, potwornie zaborczą", a sama Basia żaliła się, że Krzyś jest rozpieszczonym jedynakiem. Jednak wybaczała mu wszystko – dla jego talentu. Jeszcze przed ślubem pokazała mu swoje wiersze, szybko jednak uznała, że od pisania w tym związku jest on. Ona będzie zaś jego wiersze omawiać, promować, pokazywać innym.

Atmosfera w mieszkaniu przy Hołówki, na tyłach Łazienek była tak gęsta, że teściowa i synowa w jakimś momencie zdecydowały się nawet podzielić je prześcieradłami, ale koniec końców ustąpiła matka, kiedy po jednej z awantur Basia uciekła do rodziców. Stefania Baczyńska wyprowadziła się więc do Anina. Po wyprowadzce w mieszkaniu pojawiła się skrytka, w której oprócz broni znalazły się mapy, konspiracyjne podręczniki do szkolenia wojskowego, podziemna prasa. Ojciec Basi, jak się o niej dowiedział, aż przysiadł ze zdenerwowania. Jakby Niemcy odkryli, jakby ktoś doniósł… Córka bez zastanowienia zapytała go wtedy: – Dlaczego inni mają walczyć, a my stać z boku i patrzeć na tę walkę?

"Zośka"

Baczyński rwał się do czynnego udziału w akcjach zbrojnych choć dowódcy niechętnie ryzykowali życie znanego i cenionego poety, którym już w tym okresie był. Na wieść o wstąpieniu Baczyńskiego do oddziału dywersyjnego Stanisław Pigoń powiedział Kazimierzowi Wyce: "Cóż, należymy do narodu, którego losem jest strzelać do wroga z brylantów".

Od lipca 1943 Baczyński należał do II plutonu "Alek" 2. kompanii "Rudy" batalionu Zośka AK w stopniu starszego strzelca pod ps. Krzysztof. Uczestniczył w akcji wykolejenia pociągu niemieckiego na odcinku Tłuszcz-Urle (akcja "TU") 27.04.1944 r.

Rozkazem dowódcy 2. kompanii batalionu "Zośka" pchor. Andrzeja Romockiego, z 1 lipca 1944 Baczyński został zwolniony z pełnionych funkcji "z powodu małej przydatności w warunkach polowych z jednoczesną prośbą o objęcie nieoficjalnego stanowiska szefa prasowego kompanii. Chodziło oczywiście o odsunięcie poety od walki. Baczyński jednak nie skapitulował - kilka dni później przeszedł do harcerskiego batalionu "Parasol" na stanowisko zastępcy dowódcy III plutonu 3. kompanii. W "Parasolu" przyjął pseudonim "Krzyś".

1 sierpnia 1944 Krzysztof wyszedł z domu na punkt koncentracji, Barbara zaś udała się do rodziców na ul. Pańską. Od chwili wyjścia z Hołówki już się nie zobaczyli.

Rozkaz o godzinie "W" nie dotarł na czas do wszystkich dowódców niższego szczebla. Wybuch Powstania Warszawskiego zaskoczył Baczyńskiego w rejonie pl. Teatralnego, gdzie został wysłany po odbiór butów dla oddziału. Nie mogąc przedostać się na miejsce koncentracji macierzystej jednostki na Woli przyłączył się do oddziału złożonego z ochotników, którymi dowodził ppor. "Leszek" (Lesław Kossowski).

"Pierwsza noc była spokojna. Drugiego od wczesnego rana wszczęto zaciekłe walki o  pałac Blanka. Powstańcy uderzają od Daniłowiczowskiej, przez podziemia Ratusza do piwnic pałacu i  od placu Teatralnego na główną bramę obiektu. Niemcy nie dali się zaskoczyć, przywitali powstańców skutecznym ogniem. Wydawało się, że pałac Blanka jest twierdzą nie do zdobycia. Huk rozrywających się granatów, serie wystrzałów z  peemów, krzyki, potęgująca się wrzawa, i  pałac, mimo bardzo silnego oporu Niemców, został zdobyty. Byli po obu stronach zabici, ranni i wzięci do niewoli" – wspominała sanitariuszka "Stella", Krystyna Sypniewska-Prekier .

Walki trwały dwa dni. Po zdobyciu pałacu Baczyński został odkomenderowany na wieżę Ratusza, na posterunek obserwacyjny. 4 sierpnia był znów w pałacu – miał wartę w pokoju na pierwszym piętrze, wychodzącym na wprost kolumnady Teatru Wielkiego. Tego samego dnia sanitariuszki dostały wezwanie do rannego w pałacu Blanka.

"Pod ciągłym obstrzałem niemieckim z różnych stron czołgałyśmy się do rannego. Kule, które przelatywały przez otwory okienne, odbijały się od ściany. Uniemożliwiały swobodne poruszanie się. Z  największą ostrożnością doczołgałam się do powstańca. Z  lewej strony głowy miał ranę wielkości pięciozłotówki, lekko wydłużoną, w której prześwitywał mózg. Rana nie krwawiła, twarz była śmiertelnie blada. Ranny to drobny blondyn, którego z  trudem ułożyłyśmy na noszach, będąc w  pozycji półleżącej. Był jeszcze jakiś mężczyzna, który pomagał nam przenieść go przez mur do punktu sanitarnego w  Ratuszu. Potem dowiedziałam się, że był to młody poeta lat okupacji, Krzysztof Kamil Baczyński" – pisała "Stella".

I tak to poeta zginął w Pałacu Blanka 4 sierpnia około godziny 16. Trafił go niemiecki snajper strzelający z gmachu Teatru Wielkiego. Pochowano go tymczasowo na dziedzińcu Ratusza. To był jeden z pierwszych powstańczych pogrzebów. Kiedy żołnierze z biało-czerwonymi opaskami stali na dziedzińcu Ratusza, któryś z nich ponoć zapytał, kogo chowają. "Człowieku, to Słowacki!" – usłyszał w odpowiedzi. W miejscu, gdzie go pochowano, stoi dzisiaj pomnik Nike.

I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut - zło.
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.
Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?

Basia nie wiedziała, że zginął. Szukała wiadomości o nim, biegała po piwnicach, pytała, ale nikt nic nie wiedział. Po wojnie mama Basi opowiadała, że chciała znaleźć Krzysztofa i powiedzieć mu, że będą mieli dziecko . Był 24 sierpnia, kiedy wyszła na podwórko kamienicy, w której mieszkali jej rodzice. Jak co dzień od trzech tygodni leciały bomby. Z okien posypały się szyby. Kawałek szkła wbił się jej w skroń. Zdołała powiedzieć: "Mamo, jestem ranna" i straciła przytomność. Rodzice znieśli ją do piwnicy, udało im się nawet znaleźć lekarza, który próbował zoperować Basię, ale nie miała szans. Nie było wody, opatrunków, leków. Nie było nic poza śmiercią. Zmarła 1 września jak głosi legenda, z tomikiem wierszy męża w dłoni powtarzając w malignie: "Idę do ciebie, już idę".

Jeszcze nadzieje matki

W pierwszym numerze "Tygodnika Powszechnego", który ukazał się 24 marca 1945 roku, wydrukowano wiersz poety "Z wiatrem". Towarzyszył mu komentarz: "Największą może rewelacją życia literackiego okresu niewoli była poezja Krzysztofa Baczyńskiego. [...] nieznany i nie drukujący przed wojną (w chwili wybuchu której miał chyba nie więcej jak 17 lat) objawił się nagle jako gotowa i zdumiewająco dojrzała organizacja poetycka. [...] Wybuch powstania zastał Baczyńskiego w Warszawie. Poeta z bronią w ręku wziął udział w nierównej walce z okupantem. Dalsze losy Baczyńskiego są zupełnie nieznane, na pytanie, czy poeta żyje, dziś jeszcze odpowiedzieć nie można".

Może dlatego Stefania Baczyńska nie wierzyła w śmierć syna? Czekała, aż wrócą jeńcy z obozów. I wiedziała swoje: jeśli nie ma ciała, to znaczy, że Krzysztof musi żyć. Chodziła więc na kolejne ekshumacje masowych mogił powstańczych i po każdej z nich czuła ulgę. W styczniu 1947 roku ruszyły w końcu ekshumacje przed Ratuszem. Zmarzniętą ziemię trzeba było rozbić kilofami.

W odsłoniętych mogiłach ani Stefania Baczyńska, ani Feliksa Drapczyńska nie rozpoznały jednak szczątków Krzysztofa. Ale w nocy matce Basi przyśnił się Krzyś, mówiący: "Mamo, ja leżę drugi od brzegu". Drapczyńscy natychmiast pobiegli zawiadomić matkę poety, która nie mogła zrozumieć, dlaczego syn przyśnił się obcej kobiecie, teściowej. Rano jednak znów byli pod Ratuszem. Otworzyli drugą trumnę i wtedy przy szyi zmarłego uwagę patrzących przykuła dziwna grudka ziemi. Ktoś ją wziął w palce, rozgniótł. Wypadł złoty medalik ze świętym Krzysztofem i inicjałami KKB. Nabożeństwo żałobne odbyło się kilka dni później w kościele Kapucynów. 14 stycznia Krzysztofa pochowano na Powązkach, na Cmentarzu Wojskowym. Barbarę pochowaną w czasie powstania pod chodnikiem na Siennej pochowano razem z nim kilka miesięcy później. Między kwaterami poległych powstańców z batalionów "Zośka" i "Parasol".

Jaki los spotkałby go w powojennej Polsce? W styczniu 1949 roku szukali go tajniacy z UB najwyraźniej nie mając informacji, że dwa lata wcześniej poetę pochowano na Powązkach...

Baczyński pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Armii Krajowej i Medalem za Warszawę.

Poeta

Baczyński w okresie okupacji niemieckiej ogłosił 5 tomików poezji: "Zamknięty echem" (lato 1940), "Dwie miłości" (jesień 1940), "Wiersze wybrane" (maj 1942) i "Arkusz poetycki nr 1" (1944). Jego poezja wyraża emocje i los generacji Kolumbów. Poeta zdawał sobie z tego sprawę, w wierszach często stosował liczbę mnogą, przemawiając w imieniu swoim i całego pokolenia. Pisał wiersze katastroficzne, chciał zmierzyć się ze swoją epoką, opisać czas wojny, która w jego wierszach ukazana jest jako ogromna, niszczycielska siła, niszcząca dawne systemy wartości i wprowadzająca nowe, okrutne prawa.

Twórczość Baczyńskiego charakteryzuje się dużą dynamiką zmian - ewolucją postawy wobec rzeczywistości, która pociągała za sobą zmianę w repertuarze środków artystycznych.Zaczął pisać już jako gimnazjalista, do roku 1941 trwa jego "wczesny" etap twórczości, podczas którego poeta tworzy głównie pod wpływem J. K. Weintrauba, poezji Czechowicza i wileńskich Żagarystów (zwłaszcza Zagórskiego i Rymkiewicza).

Na czoło, poza typową dla katastrofistów scenerią kosmiczną, wysuwa się kontrast między sielankowym obrazem dzieciństwa - utraconą arkadią spokoju i piękna, a katastrofą, która obróciła ten świat w niwecz. W przeciwieństwie jednak do twórców którzy go inspirowali, był poetą Apokalipsy spełnionej.

Na jesieni 1941 w twórczości Baczyńskiego daje się zauważyć przemianę - poeta doznaje "porażenia okupacyjnego" - w jego wierszach następuje zwrot do tradycji romantycznej (zwłaszcza Słowackiego i Norwida), zaznacza się w niej konflikt dwóch tendencji artystycznych - liryki "czystej", dającej pierwszeństwo swobodnej grze wyobraźni oraz liryki zaangażowanej, zajmującej aktywną postawę wobec bieżących wydarzeń. Druga z tych tendencji zyskuje przewagę, wysuwa na czoło rolę poety jako natchnionego wieszcza i budziciela sumień. Wymowa jego wierszy pozostaje jednak wieloznaczna i płynna, jej język jest silnie zmetaforyzowany, występują w niej liczne symbole, słowa - klucze, zaskakujące połączenia motywów (z najistotniejszym motywem wody), stale przeplatają się dwa style - intelektualno-dyskursywny i wizjonersko-symboliczny (wykorzystujący takie elementy, jak baśń, legenda, mit, sen).

Ważnym elementem twórczości Baczyńskiego są erotyki poświęcone żonie, Barbarze Drapaczyńskiej - wykraczające poza dotychczasowe konwencje liryki miłosnej, ukazujące portret kobiety w znacznym odrealnieniu, stającej się częścią natury, jakby w niej roztopionej. Po wstąpieniu w 1943 do Harcerskich Grup Szturmowych nasila się w jego poezji tematyka walki, etosu żołnierskiego, rozważania o wyborze, którego trzeba dokonać, aby włączyć się do działalności zbrojnej - najdoskonalszym przykładem wykorzystania tej tematyki jest poemat Wybór, parabola losów i motywów, z jakimi zmagała się młodzież AK-owska.

Baczyński już za życia cieszył się sporym uznaniem, zwłaszcza starszych twórców (Andrzejewskiego czy Iwaszkiewicza), niezbyt przychylnie natomiast odnosili się do jego twórczości rówieśnicy skupieni wokół prawicowego pisma "Sztuka i Naród". Powojenna recepcja jego poezji nierozerwalnie związała się z legendą biograficzną, według której Baczyński był modelowym reprezentantem pokolenia Kolumbów. Pomimo nielicznych głosów krytycznych jego poezja cieszy się popularnością wśród czytelników i poważaniem badaczy literatury, a sam Baczyński uważany jest za najwybitniejszego twórcę pokolenia wojennego.

Twórczość

  • "Zamkniętym echem", Warszawa 1940 - 7 egzemplarzy
  • "Dwie miłości", Warszawa 1940 - 7 egzemplarzy
  • "Modlitwa", Warszawa 1942 - 3 egzemplarze
  • "Wiersze wybrane", Warszawa 1942 (pseudonim: Jan Bugaj)
  • "Arkusz poetycki Nr.1", Warszawa 1944 (pseudonim: Jan Bugaj)
  • "Śpiew z pożogi", Warszawa 1944 (pseudonim: podp. Piotr Smugosz)

  • "Śpiew z pożogi", Warszawa, Wiedza 1947
  • "Utwory zebrane", opracowanie: A. Kmita-Piorunowa i K. Wyka, wstęp: K. Wyka; Kraków, Wydawnictwo Literackie 1961
  • "Utwory wybrane", wybór i wstęp: K. Wyka; Kraków, Wydawnictwo Literackie 1964
  • "Wybór poezji", opracowanie i wstęp: J. Święch; Wrocław, Ossolineum 1989 BN I 265







COPYRIGHT

KOPIOWANIE MATERIAŁÓW ZAWARTYCH W PORTALU ZABRONIONE

Wszelkie materiały zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.