PORTAL POLONII - POLONIJNA AGENCJA INFORMACYJNA <





HISTORIA - KULTURA
KOMPENDIUM WIEDZY DLA POLONII I POLAKÓW ZA GRANICĄ

Liczba publikacji o historii i kulturze polskiej:   1577










1901-10-01     1935-08-15

Stanisława Przybyszewska

Postać niesłychanie złożona, podobnie jak jej biografia, która jest bardzo niejednoznaczna. Żyjąca jednocześnie w codzienności Wolnego Miasta Gdańśka i świecie swojej ukochanej rewolucji francuskiej. Nieślubna córka legendarnego młodopolskiego pisarza i skandalisty Stanisława Przybyszewskiego. Znana przede wszystkim jako autorka dramatów – sfilmowanej przez Andrzeja Wajdę Sprawy Dantona, nieukończonego Thermidora i jednoaktówki Dziewięćdziesiąty trzeci – była równie utalentowana w dziedzinie prozy.

Stanisława Przybyszewska jak powiedzieliśmy była nieślubną córką pisarza Stanisława Przybyszewskiego i utalentowanej, chociaż mało znanej malarki Anieli Pająkówny. Urodziła się w Krakowie w 1901 roku, ale ponad jedną trzecią swojego krótkiego życia (zmarła w wieku 34 lat) spędziła w Gdańsku. Do Wolnego Miasta przyjechała w 1923 roku z mężem Janem Panieńskim, malarzem, który został nauczycielem rysunków w Gimnazjum Polskim w Gdańsku. Panieński zmarł nagle dwa lata później, Przybyszewska zaś została w Gdańsku aż do końca swoich dni.

Pozostawiła po sobie wiele dzieł niedokończonych – wśród nich głównie opowiadania i dramaty. Fascynował ją temat rewolucji francuskiej, której poświęciła m.in. dramat „Sprawa Dantona”. Z powodów politycznych pięcioaktowe dzieło spotkało się z nieprzychylnym odbiorem krytyków. Mimo to, dramat trafił na deski teatrów kilkakrotnie: w reżyserii Edmunda Wiercińskiego w Teatrze Wielkim we Lwowie (1931 rok), w reżyserii Aleksandra Zelwerowicza w Teatrze Polskim w Warszawie (1933 rok), następnie, po kilkudziesięcioletniej przerwie, w 1967 roku wystawiono go w Teatrze Polskim we Wrocławiu (reż. Jerzy Krasowski). 9 listopada 1980 roku w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku odbyła się polska premiera przedstawienia w reżyserii Andrzeja Wajdy i Macieja Karpińskiego. Na podstawie dramatu powstał także późniejszy film Wajdy „Danton”.

Urodzona 1 października 1901 w Krakowie, zmarła 15 sierpnia 1935 w Gdańsku – polska dramatopisarka, powieściopisarka. Była córką pisarza Stanisława Przybyszewskiego i malarki Anieli Pająkówny. Wychowywała ją tylko matka, ponieważ ojciec w tym czasie wrócił do swojej żony Dagny Juel. Aniela Pająkówna z córką wielokrotnie zmieniały miejsce pobytu. Był to Lwów, potem Paryż, Zurych, Wiedeń.

Matka Stanisławy Przybyszewskiej zmarła w 1912. Opiekunami dziewczynki zostali Wacław i Zofia Moraczewscy oraz wujostwo Helena i Marcin Barlińscy. Dzięki ich staraniom otrzymała bardzo staranne wykształcenie. Wcześnie poznała arcydzieła literatury i malarstwa europejskiego, z łatwością przyswoiła sobie kilka języków i tajniki gry na skrzypcach. Po dziesięciu latach pobytu za granicą, w połowie 1916 wróciła do kraju.

W Krakowie kontynuowała naukę w żeńskim seminarium nauczycielskim i po odbyciu praktyki pedagogicznej w szkole ludowej w Nowym Sączu i w 1920 zdała egzamin dojrzałości w IV Gimnazjum Realnym w Krakowie. Po maturze przeniosła się do Poznania, gdzie od ponad roku przebywał jej ojciec z drugą żoną Jadwigą primo voto Kasprowiczową.

W Poznaniu otrzymała posadę na poczcie, wkrótce jednak z niej zrezygnowała, niezadowolona z mechanicznego charakteru swojej pracy. Rozpoczęła studia muzyczne w poznańskim konserwatorium. W następnym roku zapisała się na poznański uniwersytet, gdzie przez jeden trymestr uczęszczała na wykłady na wydziale filologicznym. Samodzielnie studiowała ekonomię, psychologię i podstawy nauk socjologicznych. W tym czasie zarabiała jako nauczycielka. W 1922 debiutowała w XIV tomie poznańskiego "Zdroju", przekładem prozy poetyckiej Marcela Lenoira pt. Myśli o malarstwie.

W 1922 przeniosła się do Warszawy. W 1923 poślubiła malarza Jana Panieńskiego, którego poznała podczas pobytu w Poznaniu. Zaraz po ślubie oboje wyjechali do Gdańska, gdzie Jan Panieński był nauczycielem rysunków w Gimnazjum Polskim. Mieszkali w skromnym pokoju w budynku na placu gimnazjalnym. Aktywnie uczestniczyli w życiu kulturalnym polskiego środowiska w Wolnym Mieście. Brali udział w pracach Macierzy Szkolnej i Towarzystwa Przyjaciół Nauki i Sztuki. W 1925 Jan Panieński wyjechał na studia artystyczne do Paryża, gdzie nagle zmarł 25 listopada 1925.

Stanisława Przybyszewska bezskutecznie starała się o etat nauczycielski w Gimnazjum Polskim. Udało jej się jedynie otrzymać bezpłatnie dotychczasowe mieszkanie. Teraz zajmowała się głównie twórczością literacką. Utrzymywała się z prywatnych lekcji języków obcych. W latach 1929–1933 otrzymywała zasiłki i stypendia Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. W tym trudnym okresie otrzymywała pomoc finansową od ciotki Heleny Barlińskiej i przyrodniej siostry Iwy Bennet (córki Dagny Juel). Coraz większym problemem stawały się dla niej narkotyki (była morfinistką).

Zmarła 15 sierpnia 1935 i została pochowana na cmentarzu dla bezwyznaniowców na Chełmie (niem. Stolzenberg) w Gdańsku. Jej grób nie zachował się do naszych czasów.

Dziewięćdziesiąty trzeci

"Dziewięćdziesiąty trzeci" jest kameralnym dramatem rodzinnym osadzonym na tle rewolucyjnych wydarzeń (tuż po zamordowaniu Marata przez Charlotte de Corday). Książę de la Meuge wraz z córką, Maud przygląda się biernie burzy, jaka rozpętała się nad Francją. Denis, syn i brat wspomnianej dwójki, wspiera duchowo Żyrondę, ale u źródeł tego nie stoi autentyczne ideowe zaangażowanie, tylko nastoletnia chęć aktywnego uczestnictwa w czymś wielkim oraz rodzaj demonstracji przed znajomym rodziny, Josse, który jest jakobinem, ale nie tak potwornym, jak mówi tradycja i stereotypowy obraz. Maud źle się czuje w tym otoczeniu, pełnym bierności i pozy, stojącym jakby z boku epokowych wydarzeń. Szczególnie trudne są jej relacje z ojcem, z którym łączy ją rodzaj uzależnienia, nienawiści i niespełnionej adoracji. Maud chciałaby jakoś wypełnić brak ojca we wcześniejszych latach choćby za pomocą radykalnych środków, i faktycznie przekracza cienką granicę. Denuncjuje niewinnego ojca.

Trudno jest się rozeznać poczciwemu czytelnikowi w meandrach szalonego umysłu Maud, u której brak ojca wybrakował jednocześnie jakikolwiek zmysł moralny, uczucia i emocjonalną stabilność. Jej postać wymyka się prawom realizmu i w dużej mierze tłumaczy się obłędem. W pewnym zakresie jednak można pokusić się również o analizę. Niewątpliwie nieobecność ojca przez większą część życia doprowadziła Maud do sytuacji dobrze rozpoznanej przez psychopatologów i psychologów, w której pokrzywdzona (często nieświadomie oczywiście) osoba pragnie wypełnienia tej nieobecności przez silną, dominującą osobę. Tak postępuje bohaterka dramatu, która desperacko wypatruje takiego herosa, a każdy przejaw słabości strąca w jej oczach daną osobę z piedestału. Raz będzie to ojciec, innym razem Josse, ksiądz Michot, rewolucjoniści. Maud nie widzi przy tym swojego egoizmu, potwornej dziecinności i bezwzględności. Próbuje skupić na sobie uwagę i najczęściej osiąga to za pomocą emocjonalnego szantażu i histerii.

Skutki mają swoje przyczyny, a jednak z dziką satysfakcją przyjąłem do wiadomości fakt, że denuncjacja ma szansę zabrać na szafot także sprawczynię całego zamieszania i niedoszłą ojcobójczynię. Trzymając się biograficznych podstaw należy bowiem stwierdzić, że w "Dziewięćdziesiątym trzecim" jest więcej masochizmu aniżeli sadyzmu i jeśli Przybyszewska nad kimś się tutaj znęcała, to nad sobą, upostaciowioną w okaleczonej duchowo i emocjonalnie Maud. Jej histeryczna postać jest kontrastem dla spokojnej i wyważonej osoby ojca. Jej pasja i ból - nawet jeśli da się znaleźć dla nich rzeczywiste podstawy - są pretensjonalne z powodu wahań nastroju, licznych uwag, poniżania, w końcu zdrady. Maud alienuje się od początku, a jej alienacja nie daje się adorować.

Forma utworu z trudem unosi emocjonalny ładunek skumulowany w postaci Maud. Skoncentrowany na niewielkiej liczbie stron, doprowadza do pokazu samobiczowania, a to w "Dziewięćdziesiątym trzecim" każe widzieć przede wszystkim psychopatologiczną ciekawostkę i podstawę do analizy dalekiej od literatury.

Sprawa Dantona

„Sprawa Dantona” to pięcioaktowy dramat stanowiący kronikę wybranych wydarzeń rewolucji francuskiej – od momentu aresztowania i egzekucji hebertystów aż po proces i śmierć Dantona. Wiązało się to z zainteresowaniami Stanisławy Przybyszewskiej, którą historia rewolucji francuskiej zafascynowała ją na tyle, iż stale pogłębiała wiedzę o niej, a także uczyniła ją tematem wielu swoich utworów.

W „Sprawie Dantona” widoczna jest walka pomiędzy stronnictwem popierającym Dantona a zwolennikami Robespierre’a. W dramacie autorka dała wyraz własnym przekonaniom i sympatiom – jednoznacznie opowiedziała się po stronie Robespierre’a, broniąc jego racji ideowych i sprzeciwiając się wizerunkowi krwawego dyktatora narzuconemu mu przez historię.

Rewolucję jako taką Przybyszewska traktowała jako pewną szczególną sytuację dziejową, w której mogą działać i rozwijać się jednostki wybitne. Pisarka akceptowała i ofiary, i okrucieństwo rewolucji, uzasadniając je celem wyższym – dążeniem do doskonałości społecznej i realizacji ideałów rewolucyjnych. W działaniach rewolucyjnych widziała wolę życia i rozwoju, w przeciwieństwie do biernej akceptacji rzeczywistości.

Przybyszewska „Sprawę Dantona” uważała za dzieło życia, choć utwór został w pełni doceniony dopiero po śmierci autorki.

Fragment tej sztuki wydrukowany za życia autorki w "Wiadomościach Literackich" wzbudził duże zainteresowanie. Wysoko ocenił ją Karol Irzykowski. Leon Schiller, któremu Przybyszewska przesłała pełny tekst, nosił się z zamiarem wystawienia "Dantona" w Warszawie, w końcu wystawił sztukę Edmund Wierciński we Lwowie za dyrekcji Schillera (1931 r.). Dwa lata później Warszawa zobaczyła "Sprawę Dantona" w reżyserii Aleksandra Zelwerowicza. Niestety, oba spektakle nie miały długiego żywota, mimo, iż co wnikliwsi krytycy dostrzegli i talent Przybyszewskiej, i wybitne wartości tego utworu. Niedługo po tym Przybyszewska umarła w zupełnym zapomnieniu.

Wojując o wystawienie "Sprawy Dantona" Przybyszewska pisała w jednym z listów do rodziny: "...Nie ma (w tej sztuce) najsłabszego tonu tendencji, traktuje politykę pozapolitycznie". A w innym liście: "...By dać światu dzieło epokowe w literaturze - na to materiał życia prywatnego nie wystarczy. W tym zakresie nie można już powiedzieć nic ważnego...". "Sprawa Dantona" nie jest kroniką historyczną, mimo iż dość wiernie powtarza autentyczne wypadki z końca marca i początków kwietnia 1794 roku. Nie jest także studium psychologicznym Dantona czy Robespierre'a. Młodej, dwudziestoparoletniej pisarce udało się osiągnąć coś o wiele istotniejszego. Pokazuje ona mechanizm rewolucji, mechanizm konieczności, wobec których stają politycy prowadzący skomplikowaną grę. Danton i Robespierre mają tu inne twarze niż te, jakie utrwaliła ówczesna historiografia i literatura.

Przybyszewska oparła się na pracach wybitnego historyka francuskiego Alberta Mathieza i jego szkoły rewidującej stosunek do Dantona jako czołowego trybuna rewolucji, obrońcy praw ludu i Robespierre'a "terrorysty z zamiłowania". Ostatnie badania historyków potwierdzają to stanowisko. Danton u Przybyszewskiej jest graczem w wielkim stylu, gardzi ludem i rewolucją; polityka, walka o władzę nie łączą się dla niego z żadną ideą, są po prostu grą interesów i namiętności. Robespierre - to szlachetny ideolog, człowiek o czystych rękach, najlepszych intencjach i ogromnej wrażliwości. Osobiste walory Robespierre'a i podejrzana konduita Dantona determinują ich czyny tylko w pewnym zakresie. Reszta to bezwzględne prawa walki o władzę, to logika mechanizmu, który raz puszczony w ruch nie pozwala się wyłamać nawet swoim twórcom. Autorka z ogromną wnikliwością analizuje te pozapsychologiczne przyczyny klęsk i zwycięstw dwóch przywódców rewolucji. A przy tym są to ludzie z krwi i kości, zarysowani z rozmachem, ogromnie wyraziście.

Niedokończony dramat - "Thermidor"

Thermidor jest trzecią częścią tryptyku Stanisławy Przybyszewskiej poświęconego tematowi rewolucji francuskiej. Poprzednie dwie to: Dziewięćdziesiąty trzeci oraz Sprawa Dantona przedstawia ostatnie godziny życia Maksymiliana Robespierre’a.

Utwór Przybyszewskiej to opis upadku jakobinów, rozgrywający się w lipcu 1794 r. Jej tekst przedstawia bezwzględne mechanizmy, rządzące światem polityki, pęd do zdobycia władzy, zachłyśnięcie się własną siłą, wreszcie strach przed strąceniem z piedestału.

Bohaterowie utworu łamią wszelkie zasady w walce o przetrwanie i dominację. Jako tyrani budzą powszechny strach, jednocześnie sami pozostają owładnięci lękiem o własną przyszłość i pozycję.

Zdaniem krytyków Thermidor jest zdecydowanie najmniej udanym spośród trzech zachowanych dramatów Stanisławy Przybyszewskiej. Obok fragmentów trzymających w napięciu, charakteryzujących się żywym dialogiem, mnóstwo tu przydługich, nie dopracowanych tyrad.

Sama Przybyszewska tak pisze o Thermidorze: „Cztery lata temu próbowałam coś cztery razy napisać (wówczas jeszcze po niemiecku) dramat na ten temat. Wtedy brakło mi oczywiście środków i dyscypliny. W każdym razie nie udało się zupełnie: i obawiam się, że by się nie udało i teraz.” „Waham się teraz, czy rzucić się raz jeszcze na ciąg dalszy (a przygotowany w Sprawie dostatecznie), mianowicie Thermidor – cztery lata temu próbowałam go napisać, wówczas jeszcze po niemiecku, coś pięć razy. Wtedy oczywiście nie miałam środków, ani dojrzałości umysłu. Obawiam się tylko, że w ciągu tych pięciu prób wyczerpałam zbyt wiele cennego materiału- a wcielać udane fragmenty utworu starego w nowy jest rzeczą niesłychanie niebezpieczną. Są bowiem cięższe, niż się przypuszcza, łamią kierunek własny.” Pisarka traktuje więc go raczej jako ewentualny materiał do ponownego opracowania, niż utwór, wymagający ukończenia i kilku poprawek.

Thermidor jednak staje się interesujący właśnie z powodu swej roboczej wersji, niedopracowanej formy. Początkowo wydaje się, że jego akcja toczy się w dialogu, w słowach, jednakże jak okazuje się po bliższym przyjrzeniu to, co najistotniejsze ma miejsce między słowami, w milczeniu. Najistotniejsze zostaje niedopowiedziane, lub niewypowiedziane. Uderza przede wszystkim wspomniany już brak zakończenia.

Podjęty temat historyczny zdecydowanie nie pozwala na swobodę w przedstawieniu najistotniejszych faktów, czy zmianę finału. Jednocześnie daje ją jeżeli chodzi o wybór momentu wieńczącego utwór. W którym momencie Przybyszewska zamierzała zakończyć swój dramat? Na to pytanie nie ma niestety odpowiedzi.








COPYRIGHT

KOPIOWANIE MATERIAŁÓW ZAWARTYCH W PORTALU ZABRONIONE

Wszelkie materiały zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.