1922-01-27 1943-11-12
Andrzej Trzebiński, pseudonimy "Paweł Późny", "Stanisław Łomień", (fałszywe nazwisko w dokumentach to: Jarociński, Andrzej) - poeta, dramaturg, krytyk literacki i publicysta, jest jednym z przedstawicieli Pokolenia Kolumbów, młodych Polaków urodzonych na początku lat dwudziestych XX wieku, których dorosłość przypadła na czas II wojny światowej.
Trzebiński urodził się 27 stycznia 1922 roku w Radogoszczy. Pochodził z rodziny ziemiańskiej. Dzieciństwo spędził w Komierowie, gdzie jego ojciec administrował majątkami hrabiego Komierowskiego. Uczęszczał do Gimnazjum i Liceum im. Tadeusza Czackiego w Warszawie. Pierwsze wiersze zamieszczał w uczniowskim pisemku „Promień Szkolny”. Świadectwo dojrzałości uzyskał już na tajnych kompletach w 1940 r. Następnie podjął studia na Wydziałach Polonistyki i Slawistyki tajnego Uniwersytetu Warszawskiego.
Był współzałożycielem i trzecim w kolejności (po zamordowanym Bronisławie Onufrym Kopczyńskim i Wacławie Bojarskim śmiertelnie postrzelonym przez niemiecki patrol 25 maja 1943 roku w czasie skłądania wieńća pod pomnikiem Mikołaja Kopernika w Warszawie) redaktorem naczelnym konspiracyjnego pisma literackiego „Sztuka i naród”. Na łamach czasopisma publikowali m.in. Tadeusz Gajcy czy Zdzisław Stroiński. Gdy obejmował stanowisko naczelnego redaktora „SiN”, miał zaledwie 20 lat. Co ciekawe, Niemcom pomimo długich poszukiwań nigdy nie udało się Trzebińskiego namierzyć, chociaż jego działalność przynosiła okupantowi spore straty.
6 listopada 1943 roku Trzebiński zostaje przypadkowo aresztowany przez Niemców za nielegalne korzystanie z fabrycznej stołówki, a następnie rozstrzelany w czasie publicznej egzekucji przy ul. Nowy Świat 12 listopada 1943 roku. W szeregach opisów tego tragicznego zdarzenia pojawiają się informacje o zaklejeniu ust poety gipsem. Brakuje jednak definitywnego potwierdzenia. Na liście skazanych figurował pod fałszywym nazwiskiem Andrzej Jarociński, na które miał wystawioną Kennkartę.
A jeśli bzy już będą, to bzów mi przynieś kiść
i tylko mnie nie całuj i nie broń, nie broń iść.
Bo choć mi wrosłaś w serce, karabin w ramię wrósł
i ciebie z karabinem do końca będę niósł.
A jeśli będzie wiosna; później utwór z małymi zmianami znany jako Wymarsz uderzenia – piosenka partyzancka
Większość spuścizny Trzebińskiego spłonęła w czasie powstania warszawskiego, ocalało łącznie ok. 400 stron. Zostawił po sobie utwory poetyckie, w tym liryczny ,,Pamiętnik”. Wielokrotnie wyrażał swój patriotyzm, gotowość do poświęceń i chęć złożenia największej ofiary. „Ojczyzna wzywa nas do boju” jest wielkim manifestem żołnierskim. Podmiot zbiorowy w postaci wojaków zwracających się do wodza deklaruje chęć bicia się z wrogiem, nie ustępując nawet w obliczu śmierci. Trzebiński nawiązuje do romantycznych tradycji poezji tyrtejskiej. Jej głównym założeniem było wezwanie do walki, do niepodległościowego zrywu. Nazwa nurtu wywodzi się od imienia greckiego poety Tyrtajosa, którego manifest miał poderwać do boju Spartan. Motyw wezwania do walki często pojawiał się w poezji okresu zaborów, a później stał się charakterystyczny dla polskich poetów czasu II wojny światowej, z Trzebińskim na czele.
Sam poniekąd o sobie mówił: "Artysta jest całością jako jednostka, jako człowiek odpowiedzialny za swoje człowieczeństwo przed Bogiem, ale jest i częścią jako współtwórca historii, jako współuczestnik przemian społecznych, jako jeden z gruczołów dokrewnych, pobudzających do życia cały organizm." (Stosunek artysty do rzeczywistości)"
ANDRZEJ TRZEBIŃSKI
Wczoraj jeszcze miałem usta twe maleńkie,
Dziś — musiałem cię zamienić wprost w piosenkę…
Twoje usta rozpalone w ostry mróz
Ot, w piosenkę… żeby mieć cię blisko ust.
I tak przeszłaś zamieniona, niepoznana,
Zamieniona w leśne echo, w wojska śpiew.
Każda droga
W naszym marszu twym imieniem wysadzana,
Jak aleja śpiewnych drzew… śpiewnych drzew.
O Teresie, taka piosnka o Teresie,
O Teresie, o Teresce, o Tereni.
Las przejdziemy, a twe imię gdzieś po lesie
Będzie rosło, aż się w końcu zazieleni…
Zazieleni się, rozkrzewi i rozrośnie:
O Teresie
Wiatr poniesie
Naszą piosnkę…
Potem ze mną się rozśpiewasz gdzieś za Bugiem,
Chociaż dystans do Warszawy będzie rósł…
W noce długie, w marsze długie, tam za Bugiem
W śpiew żołnierski cię zamienię, będę niósł
Jak najbliżej, jak najbliżej koło ust…
O Teresie, taka piosnka o Teresie,
O Teresie, o Teresce, o Tereni…
O, jak trudno na piosenkę cię zamienić,
O, jak łatwo zgubić śpiew swój w czarnym lesie…
Zgubić śpiew swój, w czarnym lesie gdzieś zostawić
Gdy Teresa — ta prawdziwa — jest w Warszawie.
O, jak dużo trzeba śpiewu, o, Tereniu,
Żeby iść tak… żeby iść tak… i wciąż iść.
Jeszcze wczoraj miałem ciebie przy ramieniu,
Lecz piosenka mi została z ciebie dziś.
O, Tereso, o, Tereso, o, Tereso,
Dni rozłąki jakże gorzkie, jakie złe są!
Lecz powrócę jeszcze kiedyś w chwały dzień.
Wtedy z pieśni bardzo długiej gdzieś za Bugiem,
Wtedy z śpiewów roznuconych gdzieś po drzewach
Znów, Tereso, w dziewczynę się zmień!…
listopad 42 r.
Wszelkie materiały zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.