Profesor Piotr Roguski Kolonia (Niemcy)
Historyk literatury, badacz literackich związków polsko-niemieckich, poeta; emerytowany profesor w Instytucie Slawistyki Uniwersytetu Kolońskiego i Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku. Były przewodniczący zarządu Międzywydziałowego Centrum Badań Niemcoznawczych Akademii Humanistycznej (MCBN AH) w Pułtusku. Autor pięciu tomików poetyckich. Opublikował m.in. „Tułacz polski nad Renem. Literatura i sprawa polska w Niemczech w latach 1831-1845”, „Do przyjaciela wroga. Niemcy w poezji polskiej. Antologia”, „Cmentarz polski w Dreźnie”. Najnowsza książka autora to: „(Nie) poszła za Niemca. Opowieść historyczno-literacka”, Śląsk, s. 491, Katowice 2018).
Co wiemy o Polenlieder, dziewiętnastowiecznych niemieckich wierszach o Polsce? Pytanie sformułowane w pierwszej osobie liczby mnogiej dotyczy zarówno Niemców, jak i Polaków. Świadomie akcentuję tę kolejność, ponieważ jako twór literatury niemieckiej, a w zasadniczym zrębie teksty pochodzi z lat trzydziestych XIX wieku, podlegają one przede wszystkim recepcji we własnym obiegu kulturalnym i z różnych powodów mogą stanowić żywy jego składnik bądź na odwrót - popaść w zapomnienie. Jakie względy decydują o żywotności lub marginalizacji zjawiska, rozstrzyga dynamiczny proces historyczny. W odniesieniu do losów Polenlieder sprawa wydaje się dosyć prosta. Z racji swej programowej sympatii dla sprawy polskiej przeżywały koniunkturę w rzadkich okresach względnej normalizacji naszych wzajemnych stosunków, a ponieważ tych było zdecydowanie mniej niż okresów wrogich, bilans jest zdecydowanie negatywny.
W rzeczywistości powojennej Niemiec istotnym momentem dla ich przypomnienia okazała się nowa polityka wschodnia rządu, otwarcie się na kontakty z Polską, wreszcie uznanie granicy na Odrze i Nysie. Zaczęły się wówczas pojawiać prace naukowe i publicystyczne, dochodziło do spotkań badaczy obu stron, które zaowocowały publikacjami książkowymi. Początek lat osiemdziesiątych, zwłaszcza rola, jaką odegrał wolnościowy ruch Solidarności, radykalnie zmieniły stan rzeczy. Paralele między odruchem solidarnościowym społeczeństwa niemieckiego po upadku powstania listopadowego a zainteresowaniem i gotowością niesienia pomocy materialnej dla Polski po wprowadzeniu stanu wojennego nasuwały się w Niemczech same. Każda rozmowa w towarzystwie polsko-niemieckim, każda audycja telewizyjna czy publikacja prasowa o sytuacji w Polsce schodziły na ten temat, co zwiększało zainteresowanie społeczne i stwarzało konkretne zapotrzebowanie na publikacje o .niemiecko-polskiej solidarności lat 1831-1832.
W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ukazało się kilka ważnych antologii Polenlieder, bez których trudno wyobrazić sobie powtórną ich recepcję. Wymienić należy m.in.: Polenlieder. Eine Anthologie (Stuttgart 1982), w opracowaniu Gerarda Koziełka, Zwei Ufer hat der Strom. Deutsch-polnische Beziehungen im Spiegel deutschsprachiger Dichtung aus 150 Jahren (Berlin 1988), w przygotowaniu Heinricha Olschowsky’ego, Das Polenbild der Deutschen 1772-1848 (Heidelberg 1989), kolejną pracę Gerarda Koziełka, wreszcie Deutsche Gedichte über Polen (Darmstadt 1994), publikację Elfiego Hartensteina, wydaną w ważnej dla popularyzacji literatury polskiej w Niemczech serii Biblioteka Polska, inicjatywy Karla Dedeciusa, niestrudzonego jej tłumacza i popularyzatora.
Z wielkim zadowoleniem odnotować trzeba dwie najświeższej daty publikacje Niemieckiego Instytutu Polskiego (Deutsches Polen-Institut) w Darmstadzie. Jego pracownicy: Mathhias Kneip i Manfred Mack, przygotowali materiały pomocnicze dla szkoły niemieckiej w zakresie literatury (Polnische Literatur und deutsch-polnische Literaturbeziehungen, 2003) i historii polskiej (Polnische Geschichte und deutsch-polnische Beziehungen, 2007), z uwzględnieniem wzajemnych związków i relacji. Obie prace, dobrze skomponowane pod względem dydaktycznym i z równą starannością zrealizowane merytorycznie, stanowią nieocenioną wprost pomoc dla uczniów i nauczycieli. A szczególnie w tej materii szkoła niemiecka ma ogromne deficyty i to podwójnej natury: braków w zakresie wiedzy faktograficznej o Polsce oraz wywożonej jej interpretacji w szerszym kontekście europejskim. Publikacje Kneipa i Macka nie unikają też problematyki .trudnego sąsiedztwa., co sprawia, iż stanowią cenną inspirację dla niełatwego, żmudnego, nieodzownego jednak dialogu między naszymi krajami.
W materiałach szkolnych poświęconych związkom literackim poczesne miejsce zajmują Polenlieder. Autorzy spory nacisk położyli na okoliczności ich powstania, rolę i znaczenie, jakie odegrały. Należałoby więc sobie życzyć, by szkoła niemiecka nie zapomniała o wierszach o Polsce, o zawartych w nich treściach. Są przecież poetyckimi deklaracjami wiecznie aktualnych haseł wolnościowych i demokratycznych, propagujących przyjaźń między narodami, a nie nienawiść.
Zapytajmy teraz, czy i w jakim wymiarze wiedza o Polenlieder potrzebna jest Polakom? Tę kwestię da się zrozumieć jedynie w świetle wydarzeń historycznych ostatnich dwóch stuleci.
Niemieckie .wiersze o Polsce., zwłaszcza układane masowo po upadku powstania listopadowego, polska opinia zawsze odbierała pozytywnie, jako wyraz sympatii dla sprawy polskiej, nawet je.li niektórzy ich autorzy z upływem lat zmienili swoje poglądy i sympatie. Niemiecka poezja polonofilska traktowana była bowiem całościowo, nie tylko jako zjawisko czysto literackie, lecz jako część propolskiego ruchu społecznego i politycznego w Niemczech na początku lat trzydziestych XIX wieku. Nie można zapomnie ć, że to właśnie polski germanista Stanisław Leonhard zdobył się na wyjątkowy trud zebrania rozproszonych utworów, i to w rozmiarze, któremu nie dorównała żadna z późniejszych publikacji. Dwutomowa antologia Polenlieder deutscher Dichter (Krakau 1911.1917) stanowi po dzień dzisiejszy podstawowe źródło do badań nad pieśniami. Mało znany jest kolejny fakt, że jeszcze przed Leonhardem inny polski miłośnik niemieckich wierszy o Polsce, Gotthilf Kohn, sporym nakładem pracy i środków wydał z okazji sześćdziesiątej rocznicy powstania listopadowego ilustrowaną księgę pamiątkową. Polska w świetle niemieckiej poezji (Sambor 1890.1891), powiększoną o Uzupełnienie pierwsze. (Sambor 1896.1897). Kohn nie tylko zgromadził pokaźną liczbę Polenlieder, ale je, przy współpracy innych zapaleńców i miłośników, udostępnił czytelnikowi polskiemu. Powstała w ten sposób .księga., która pozwalała zorientować się w rozmiarze zjawiska i w przekazywanych treściach. Na ponowny, już skromniejszych rozmiarów, wysiłek edytorski przypomnienia Polenlieder zdobył się dopiero wiek później Gerard Koziełek, który patronował antologii Walecznych tysiąc... (Warszawa 1987), zawierającej stare i nowe przekłady.
Stwierdzić trzeba przeto, że przedstawiciele kultury polskiej wykazali należyte zainteresowanie niemieckimi pieśniami o Polsce, w pewnych okresach historycznych większe nawet niż reprezentanci kultury niemieckiej.
W swej pracy Dzielny kosynier i piękna Polka (Katowice 2004), będącej rodzajem monografii Polenlieder, wyraziłem pogląd, że kultywowanie pamięci o nich potrzebne jest w równym stopniu obu kulturom. Wiele jest tego powodów: od politycznych po edukacyjne. Najważniejszy bodaj, a najmniej uświadamiany to fakt wspólnego dziedzictwa, w szerszym i węższym zakresie słowa. Wspólne dziedzictwo to obecność w obu literaturach tego czasu wartości identyfikowanych z tradycją grecko-rzymską i judeochrześcijańską. Czym. oczywistym i zrozumiałym był zatem transfer utworów, które przekładane na drugi język stawały się cząstką przyjmującej je kultury. Przykładów mona podać wiele, niech wystarczą dwa. Wielce znamienna jest popularność wiersza Juliusa Mosena Die letzten Zehn vom Vierten Regiment. Przełożony przez Jana Nepomucena Kamińskiego jako Walecznych tysiąc opuszcza Warszawę, dzięki wpadającej w ucho melodii stał się w krótkim czasie jedną z najpopularniejszych pie.ni powstania, zatracając powoli związek ze swoim pochodzeniem.
Były również przykłady odwrotnego transferu. Popularne w swoim czasie pie.ni na .nutę 3 Maja., do której wielu poetów ułożyło słowa, posłużyły za wzór niemieckiej pie.ni, znanej pod tytułem Mailied (Pieśń majowa), Der dritte Mai (Trzeci Maja) bądź. jako Der Polen Mai (Maj Polaków). Kursowała ona w środowiskach demokratycznych i propolskich, a swoje apogeum przeżyła w 1832 roku podczas uroczystości na zamku w Hambach. Zaliczona też została do kanonu niemieckich pieśni rewolucyjnych i demokratycznych okresu Vormärz.
Pewien problem stanowi publicystyczna ocena Polenlieder. W tej materii mamy do czynienia z całkowitą nieostrością stosowanych kryteriów, raczej z artykułowaniem politycznych sympatii lub antypatii. Jeżli zabierający głos chce wyrazić swój pozytywny stosunek do Niemców, wtedy pisze o fali polonofilskich utworów zasługujących na uwagę i szacunek, o przyjaźni Niemców, gdy natomiast reprezentuje opinię przeciwną, sięga po określenia w rodzaju tani patos, przejściowa moda. lub trzeciorzędne zjawisko.
Zwróciłem się do grona znanych mi osobiście Niemców, ludzi różnych zawodów, należących do pokolenia starszego, czyli z doświadczeniem życiowym, o których wiedziałem, że piszą wiersze (profesjonalnie lub amatorsko), z próbą, by dostarczyli mi jeden tekst poetycki, spełniający w ich odczuciu i wyobrażeniach wymogi współczesnego niemieckiego wiersza o Polsce czyli Polenlied anno 2007.
Oczekiwania po obu stronach były różne i nie do końca jasne. Zgodzili .my się jednak, że pragniemy osiągnąć pewien cel, inspirowany bardziej spontanicznym aktem twórczym, czyli nieskrępowanymi skojarzeniami i reakcjami pisarskimi, niż procesem przemyślanych strategii autorskich o podłożu narodowym czy politycznym. Jakkolwiek sprawy te zazębiają się, najcenniejszy wydał się nam obszar wolności artystycznej, na szczęście nieograniczany jeszcze zbytnio okolicznościami zewnętrznymi.
Z nadesłanych propozycji wybrałem cztery utwory, które uznałem za szczególnie interesujące na tle tego już w swoim zamiarze skromnego eksperymentu. Pytanie o jego zasadność z oczywistych względów pozostawiam bez odpowiedzi.
Omówienie tekstów rozpoczynam od wiersza Petera Piotra Lachmanna, poety polsko-niemieckiego, tłumacza, eseisty, reżysera. Urodzony w 1935 roku w ówczesnym Gleiwitz, doświadczył z rodziną wiele z tragicznego losu, którego czas nie szczędził Polakom i Niemcom. Jego szczegółowsza problematyzacja stała się podstawą licznych wierszy, zbioru esejów Wywołane z pamięci (Olsztyn 1999), w końcu sztuki teatralnej Hamlet gliwicki. Próba albo dotyk przez szybę (Warszawa 2006).
Po różnych fazach swego życia Peter Piotr Lachmann obrał egzystencję programowo unieważniającą granice państwowo-narodowe, co w jego wypadku nastąpiło zdecydowanie wcześniej niż decyzje z Schengen. W gruncie rzeczy jednak nie chodzi przecież o możliwość poruszania się z południa Niemiec ku wschodowi, lub na odwrót, i przemieszkiwania raz „nad Jeziorem” (Bodeńskim), raz na warszawskim Powiślu. To tylko jeden z wymiarów i konsekwencja pokonywania od dziesiątków lat granic w kulturze, rozmywania ich w naszych głowach i sercach.
Nadesłany wiersz nosi tytuł Polska 2007 (Polen 2007), a o. kompozycyjną wiersza wyznacza opozycja: Polska roku 2007 . ojczyzna. Obie części tej opozycji dają się różnie definiować, w zależności od stanowiska jakie zajmie podmiot liryczny. Jeśli jest ono krytyczne, jak w niniejszym wypadku, może być nieprzychylne z dwojakiego powodu: albo ze względu na pryncypialnie negatywne nastawienie podmiotu, albo może zawierać elementy krytyki motywowanej głęboko pozytywnymi odczuciami w stosunku do obiektu tejże krytyki. W pierwszej sytuacji mamy do czynienia z relacją wykluczającą się, w drugiej - z uzupełniającą. Podmiot liryczny wiersza Lachmanna przyjmuje tę drugą postawę.
W tej materii nie ma właściwie niedomówień. Ten, kto opowiada się po stronie jakiego. kraju jako ojczyzny, zyskuje tym samym prawo do jego krytyki. Jednakże dość szczególnego znaczenia w świetle omawianej problematyki nabiera przypis autora, w którym przywołuje słowa Tadeusza Borowskiego, więźnia Oświęcimia i Dachau. Zestawienie tych dwóch stanowisk dodatkowo wyostrza trudną kwestię „ojczyzny”.
Czy jest to zderzenie nośne? Odpowiedź zależy zarówno od intencji pytającego, jak i okoliczności, w jakich się pojawia. Może oburzać, dostarcza przecież wielu argumentów spornych, jak i skłaniać do przemyśleń. Ważne, że dotyczy obu stron, Niemców i Polaków, i kierowane jest do czytelnika wrażliwego, otwartego na dialog, skłonnego przemyśleć własne narodowe stanowisko.
Kolejny autor to Klaus Rainer Goll, urodzony w 1945 roku w Lubece. Z zawodu nauczyciel, aktywny literacko jako autor, antologista i przewodniczący Lubeckiej Grupy Autorów (Lübecker Autorenkreis). Opublikował kilka zbiorów wierszy, często wraz z prozą i szkicami, m.in.: Dies kurze Leben
(1999), Meer ist überall (2000), Zeit vergeht (2005).
Nadesłany wiersz powstał co prawda w roku 2003, w czasie pobytu autora w Warszawie, ale za jego pełną zgodą znalazł miejsce w eksperymencie.
Wiersz Golla daje się bez trudu zakwalifikować do gatunku poezji, u której podłoża leży przeżycie związane z podróżą, przemieszczaniem się między kulturami, obserwacją obcych miejsc. Znaczenia nabiera również wiedza, jaką dysponuje podmiot przy zestawianiu faktów, budowaniu obrazów, metafor. Zatem wiedza, wrażliwość i niezwykłość skojarzeń obserwatora czynią jego wyznania atrakcyjnymi, wartymi lektury. I w gruncie rzeczy w tym gatunku mniej liczy się sam przedmiot obserwacji, gdyż może być nim, czy stać się, praktycznie wszystko. Jako czytelników ciekawi nas i pociąga zawsze odmienny lub niezwykły sposób jego postrzegania. Podmiot liryczny wiersza Klausa Rainera Golla wybrał się nie do Aten czy Rzymu, ale do znacznie bliższej z Lubeki . Warszawy. Wiemy oczywiście, że odległość w kilometrach nie musi przekładać się na faktyczne oddalenie zwiedzanego obiektu, w sensie jego akceptacji (bliskości) lub negacji (obcości). Sąsiedzi, stając się wrogami, oddalają się od siebie bardziej niż egzotyczne ludy.
Przy lekturze wiersza Golla nasunąć się więc musi sporo pytań, na które czytelnik polski poszukiwał będzie odpowiedzi. Znajdzie je w trzech zakresach. Po pierwsze - w skojarzeniach podmiotu lirycznego, nawiązujących do wydarzeń ostatniej wojny, po drugie - w próbie znalezienia ogólniejszej maksymy .ogarniającej. tę sytuację, i po trzecie - w próbie rozwiązania zaistniałego konfliktu.
Topos wiatru, który z jednej strony osusza łzę niewoli, a z drugiej nie zapomina, przechowując o niej pamięć, jest do tego wyciągniętą ręką, przekraczającą granicę, to nośny chwyt retoryczny, którym posłużył się autor. Personifikacja wiatru wzmacnia dodatkowo efekt porozumienia, czyniąc dość paradoksalnie ofiarę aktywną stroną dialogu. Sformułowanie: dosięga mnie / twoje pojednawcze / słowo, zawiera jednak również pozytywną, zawstydzającą prawie, reakcję podmiotu. To spotkanie na pewno będzie w przyszłości owocować, dobry zasiew został bowiem poczyniony.
Trzeci z autorów, Detlef Haberland, rocznik 1953, jest z wykształcenia germanistą, profesorem uniwersytetu w Kolonii i Oldenburgu. Publikuje głównie prace naukowe, poezją zajmuje się dorywczo, choć czyni to z ogromnym zaangażowaniem i dbałością o formę. Ma poza sobą debiut prasowy jako poeta. Jego wiersz nosi tytuł Na winie u Wisławy (Zum Wein bei Wisława).
Aluzyjność tytułu nas nie myli, chodzi o poetkę Wisławę Szymborską i któryś z jej wierszy. Do jego ustalenia nie potrzeba zbytnich zabiegów; dzięki wysiłkowi translatorskiemu Karla Dedeciusa czytelnik niemiecki ma praktycznie dostęp do całej twórczości laureatki nagrody Nobla. Uważna lektura prawie bezbłędnie wskazuje na utwór Przy winie, pochodzący z tomu Sto pociech (1997).
Już te początkowe uwagi naprowadzają nas na znany trop reminiscencji literackiej, bez wątpienia .wiadomej i zamierzonej. Skoro tak, czytelnik musi zadać sobie pytanie o jej rozmiar i cel. Możemy mieć bowiem do czynienia ze zbieżnością czy nawiązaniami marginalnymi, mało uchwytnymi, aż po zagęszczony dialog, obejmujący wiele warstw obu tekstów.
Niewątpliwie strategię dialogu w wierszu Haberlanda wyznacza sytuacja wyjściowa wiersza Przy winie Wisławy Szymborskiej.
Podczas spotkania przy winie on prawi jej komplementy, ona podejmuje grę, pozwala się wymyślić / na podobieństwo odbicia / w jego oczach. Gra trwa, prawie do samozłudzenia, ale przecież to tylko gra:
Gdy on nie patrzy na mnie,
szukam swojego odbicia
na .ścianie. I widzę tylko
gwóźdź., z którego zdjęto obraz.
Urojenie pryska, następuje całkowita jego demaskacja, ale czy to oznacza koniec gry? Być może podmiot liryczny podejmie ją znowu, urzeczony sytuacją, w której i z której zrodzą się, jak piękne dzieła sztuki, nowe fantomy?
Na takie rozpoznanie nie chce przystać podmiot liryczny wiersza Detlefa Haberlanda. Każda praktycznie zwrotka przynosi inną prawdę o kontaktach międzyludzkich, o możliwości zbliżenia, porozumienia, realności .nierzeczywistego dzieła sztuki.. To prawda bardzo optymistyczna, w której pomieścić się może i kategoria obcość.. Czy znalazłaby w niej miejsce również obcość etniczna, względnie rasowa lub polityczna? Nie ważę się suponować wierszowi Haberlanda takiego przesłania, ale z samej definicji jest ono możliwe i oczywiście do zaakceptowania.
Ostatni z czwórki prezentowanych poetów to Erhard Brödner, urodzony w Berlinie w 1937 roku. Losy rodzinne zaprowadziły go na Dolny Śląsk, gdzie przeżył wojnę i pozostał po jej zakończeniu w granicach państwa polskiego. We Wrocławiu zrobił polską maturę. Później wyjechał do RFN, studiował prawo w Kolonii i pracował w zawodzie prawniczym. Już na emeryturze podjął kolejne studia, w zakresie slawistyki i historii Europy Wschodniej. Współpracuje z Instytutem Slawistyki w Kolonii, tłumaczy na niemiecki, okazjonalnie pisze wiersze.
Nadesłany wiersz, noszący nieco prowokacyjny tytuł Co mnie obchodzą Polacy? (Was gehen mich die Polen an?), stanowi rodzaj wierszowanej biografii. Wiersz Brödnera ujmuje prostotą oraz szczerością wyznania. Powracające z perspektywy lat obrazy młodości spędzonej w Polsce, w polskim otoczeniu, ulegają daleko idącej idealizacji, co w pełni uzasadnia ogólne przesłanie wiersza. Ten deklaratywny akt niemieckiego poety, którego losy zetknęły z Polską, jest nie tylko pozytywną sumą jego prywatnego życia. To również jednoznaczna projekcja akceptacyjnego stosunku do siebie obu nacji, troski i przejęcia, płynących ze wzajemnego zainteresowania. Potoczne powiedzenie: .a co mnie oni obchodzą?., może być pojęte jako wyraz obojętności czy negacji lub wręcz przeciwnie . jako wyraz postawy pełnej zatroskania.
Na tle prezentowanych tekstów w utworze Brödnera najbardziej wyczuwalna jest stylizacja na dziewiętnastowieczne Polenlieder. Dotyczy właściwie wszystkich poziomów struktury wiersza. Jest to bez wątpienia zabieg przemyślany, odwołujący się .świadomie do tradycji starych niemieckich .pie.ni o Polsce., do ich prostego obrazowania i łatwo wyczuwalnej melodyjności. To również tekst przekazujący czytelnikowi proste prawdy o wzajemnych stosunkach, prawdy, które mają łączyć, a nie dzielić oba narody.
ILUSTRACJA:
Finis Poloniae 1831 – obraz Dietricha Montena z 1832, przedstawiający przekroczenie granicy z Prusami przez rozbite oddziały powstańcze
ŹRÓDŁO TEKSTU:
Kultura książki i prasy polonijnej, Dziedzictwo narodowe i światowe
Prace Naukowe Uniwersytetu Śląskiego
Na licencji: CC BY-SA
Zgodnie z prawem autorskim kopiowanie fragmentów lub całości tekstów wymaga pisemnej zgody redakcji.
PORTAL POLONII
internetowa platforma wiedzy o i dla Polonii
W 2023 roku projekt dofinansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów
w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023
Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów
Kwota dotacji: 175 000,00 zł
Kwota całkowita: 191 000,00 zł
Portal Polonii (portalpolonii.pl) łączący w swoich publikacjach rezultaty badań naukowych nad polską diasporą z bieżącymi informacjami o działalności Polonii, jest wielopłaszczyznową platformą wymiany myśli i doświadczeń: środowisk badaczy i organizacji polskich oraz polonijnych poza granicami kraju. Dotychczas te perspektywy, pomimo, że uzupełniają się w sposób naturalny, prezentowane były odrębnie. Za tym idzie nowy sposób prezentacji zagadnień związanych z życiem i aktywnością naszych rodaków, potrzebny w równym stopniu Polonii jak i środowisku akademickiemu.
Polonii – co wiemy z analiz badawczych - brakowało często usystematyzowanej, zobiektywizowanej wiedzy na temat m.in. historycznej perspektywy i zrozumienia kulturowych procesów kształtowania się polskich ośrodków na emigracji. Akademikom starającym się śledzić aktualne doniesienia pochodzące od polskich organizacji w świecie, brakowało dotychczas miejsca, w którym na podstawie metodologicznie uporządkowanych źródeł i poddanych krytycznej analizie treści, można wyznaczać trendy i kierunki badań nad Polonią. Dzięki Portalowi Polonii oba wymienione aspekty spotykają się w jednym, powszechnie dostępnym miejscu, tworząc synkretyczną całość, z perspektywą dalszego rozwoju. Portal dostarcza także – co ważne - wieloaspektowej informacji o Polonii rodakom w kraju, wśród których poczucie wspólnoty ponad granicami jest w ostatnich latach wyraźnie zauważalne.