PORTAL POLONII - POLONIJNA AGENCJA INFORMACYJNA <





HISTORIA - KULTURA
KOMPENDIUM WIEDZY DLA POLONII I POLAKÓW ZA GRANICĄ

Liczba publikacji o historii i kulturze polskiej:   1577










1908-09-26    

Akcja pod Bezdanami

26 września 1908 r., przeprowadzono akcję pod Bezdanami. W napadzie na rosyjski pociąg wzięli udział najwybitniejsi członkowie Organizacji Bojowej PPS: uczestniczyło w niej czterech późniejszych premierów Polski, w tym Józef Piłsudski, który dowodził nią osobiście.

„W 1908 r. pojawiła się paląca potrzeba zdobycia funduszów na akcję Kazimierza Sosnkowskiego we Lwowie. Organizował on wówczas Związek Walki Czynnej, który miał za zadanie szkolić młodych ludzi do walki, według metod ściśle wojskowych. Był to plan po myśli Piłsudskiego, pozwalający na przygotowanie się do wojny europejskiej, a wojna taka – jego zdaniem – mogła wybuchnąć w ciągu najbliższych lat. Pieniądze trzeba było więc zdobyć w drodze odebrania od rządu carskiego choćby małego ułamka tego, co Rosja wyciskała z Polski w formie podatków i nagminnie stosowanych kar pieniężnych. Piłsudski postanowił dokonać napadu na pociąg na stacji Bezdany” – wspominała Aleksandra Szczerbińska, niezadługo Piłsudska, która miała w tym napadzie odegrać swoją rolę.

Plan

Bojowcy zostali podzieleni na cztery grupy. Pierwsza, w chwili gdy pociąg zwalniał, wjeżdżając na stację, miała unieszkodliwić wojskową obstawę, wrzucając bombę przez stłuczone wcześniej okno do przedziału. Druga miała zabezpieczyć tyły – zgromadzić i pilnować przypadkowych podróżnych, wcześniej zaś odciąć łączność telefoniczną i telegraficzną. Trzecia miała się zająć lokomotywą i torami, sterroryzować obsługę pociągu, tory zaś wysadzić, by lokomotywa nie mogła odjechać. Czwarta wreszcie miała się włamać do przedziału pocztowego, złamać opór ochrony i przejąć pieniądze.

Zamysł wydawał się prosty i dobrze przetestowany w praktyce. Dodatkowo jego sprawne wykonanie zdawało się zagwarantowane przez wzięcie do udziału w akcji naprawdę ścisłej elity bojowców. Walery Sławek, Aleksander Prystor i Tomasz Arciszewski – przyszli premierzy – byli wówczas krewkimi, wsławionymi w napadach, zabójstwach i brawurowych ucieczkach z więzień konspiratorami, ale nie tylko oni brali udział w walce. Józef Kobiałko i Edward Gibalski często stanowili zabójczy i brawurowy tandem. Pierwszy z nich został później szefem zbrojnego ramienia Polskiej Organizacji Wojskowej – Oddziału Lotnego Wojska Polskiego – drugi zaś poległ jako oficer ułanów Władysława Beliny-Prażmowskiego w czasie I wojny światowej. Aleksander Lutze-Birk i Czesław Świrski byli z kolei pirotechnikami bojówki, przy czym ten pierwszy genialnym – wiele już mówił jego pseudonim: Dynamit Piroksylinowicz. Co interesujące, w czasie Powstania Warszawskiego w jego mieszkaniu przechowywano sprzęt łączności Komendy Głównej Armii Krajowej, po wojnie zaś był on członkiem Klubu Krzywego Koła. Nie byle kim była również Aleksandra Szczerbińska. W tamtym momencie miała ona nieporównywalnie większe doświadczenie w akcji niż jej przyszły małżonek. Była mianowicie szefową „techniki” bojówki – dowodziła setkami kobiet, ale też osobiście transportowała pod suknią kilogramy broni i materiałów wybuchowych.

Piłsudski był najbardziej doświadczonym konspiratorem, ale nigdy wcześniej nie uczestniczył w bezpośredniej akcji.

W akcji

Tak samą akcję relacjonowała Szczerbińska: „Wieczorem 26 września sześciu ludzi ze Sławkiem na czele, wsiadło do pociągu idącego przez Bezdany. Mieli oni zająć się eskortą wagonu pocztowego, podczas gdy reszta zamachowców dotarła do Bezdan w pojedynkę lub parami, i tam czekała na pociąg. Jeden z nich, Franciszek Gibalski [Edward Gibalski miał pseudonim „Franek” – przyp. red.], zabawiał się flirtem z jakąś Żydóweczką, drugi chrapał na ławie, udając pijanego. Piłsudski i Prystor przygotowali petardy. Jerzy Sawicki czekał z bryczką obok stacji. Ja i Prystorowa czekałyśmy na nich w dwóch oddzielnych chatach, wynajętych na letnisko. Prystorowa w Borkach, ja w Jedlince. Nastąpiła krótka wymiana strzałów, jeden żołnierz został zabity, pięciu było rannych. Moment zaskoczenia wykorzystany został w stu procentach; Sławek ze swoimi ludźmi rozbroił eskortę w mgnieniu oka. Pasażerów i urzędników kolejowych pilnowano pod rewolwerami, przecięto druty telefoniczne i zablokowano sygnały. Piłsudski, Arciszewski i Prystor weszli do wagonu pocztowego, rozwalili dynamitem żelazne skrzynie i załadowali pieniądze w worki. W oddali dał się słyszeć odgłos drugiego pociągu. Czasu już wiele nie było. Skoczyli na bryczkę i cwałem ruszyli w las. Tam rozdzielili się. Arciszewski i Prystor poszli do Borek. Piłsudski i Momentowicz, z najcięższymi walizami, po długiej i niebezpiecznej jeździe dotarli do Jedlinki, gdzie czekałam na nich”.

Echa

Pieniądze zdobyto - dwieście tysięcy rubli, a odwrót odbył się bez strat. Akcja pod Bezdanami mimo słabego dowodzenia okazała się sukcesem. Jak następnego dnia donosił „Kurier Litewski” w artykule „Miljonowa ekspropriacja”:

„Bezdany. Dziś w nocy dokonano napadu na pociąg pocztowy, przy czym rzucono kilka bomb. Spośród ochrony wojskowej zabito żandarma, zraniono zaś ciężko jego towarzysza i czterech żołnierzy. Kto dokonał napadu i czy zabrano jakie sumy – nie wiadomo. Jak słychać, w napadzie na pociąg jadący z Warszawy do Petersburga wzięło udział czterdzieści osób. Skonfiskowana suma, wedle niesprawdzonych dotąd pogłosek, sięgać miała miliona czterdziestu tysięcy rubli”.

Łup

Znowu przywołajmy relację Szczerbińskiej: „Następnego dnia pojechaliśmy do Kijowa. Pieniądze, które nie zostały zakopane, podzieliliśmy na dwie części. Jedną zabrał Prystor i Arciszewski do Rosji, gdzie grube banknoty łatwiej było zamienić, a drugą Piłsudski i ja zabraliśmy do Kijowa. Paczki banknotów ukryliśmy na sobie. Na wszelki wypadek, gdyby nas rewidowano, mieliśmy ze sobą cyjanek potasu. Słyszałam, jak wali mi serce, kiedy weszliśmy na peron; Piłsudski był zupełnie spokojny. Momentowicz był w mundurze oficera rosyjskiego. Dookoła mówiono tylko o Bezdanach. Na stacji kręciło się mnóstwo policji i wojska, co chwilę zaczepiano kogoś, aby dokonać rewizji. Mieliśmy szczęście, nikt nas nie zaczepił. Dojechaliśmy do Lidy. Z Lidy momentowicz pojechał do Krakowa. Kupiliśmy bilety do Charkowa. Na jednej ze stacji węzłowych zmieniliśmy kierunek, kupując bilety do Kijowa, dokąd dojechaliśmy bez żadnych przeszkód. W Kijowie czekali na nas państwo Prystorowie, Arciszewski z bratem, "Sokół" i "Franek" Gibalski. W hotelu liczyliśmy złote pieniądze. Obserwowałam liczących złoto. Nie robiło ono na nikim wrażenia”.








COPYRIGHT

KOPIOWANIE MATERIAŁÓW ZAWARTYCH W PORTALU ZABRONIONE

Wszelkie materiały zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.