PORTAL POLONII





BADANIA NAUKOWE
NAD POLONIĄ I POLAKAMI ZA GRANICĄ

Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II

Liczba publikacji w portalu:   255






PUBLIKACJE   Ukraina    ZAMIESZCZONE W PP W ROKU: 2024

ODRODZENIE POLSKOŚCI NA WOŁYNIU


AUTOR   Włodzimierz Osadczy

Prof. Włodzimierz Osadczy (ukr. Володимир Осадчий, ur. 25 kwietnia 1969 we Lwowie) – polski historyk pochodzenia ukraińskiego. Absolwent Wydziału Historycznego Uniwersytetu Lwowskiego. 18 marca 1998 uzyskał na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim tytuł doktora na podstawie pracy pt. Płaszczyzna współistnienia obrządków greckiego i łacińskiego Kościoła katolickiego w Galicji Wschodniej po Concordii 1863–1914. Na tej samej uczelni zdobył też habilitację. Został zatrudniony na stanowisku adiunkta w Instytucie Historii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Później podjął pracę na stanowisku profesora nadzwyczajnego w Katedrze Historii Kościoła w Czasach Nowożytnych i Dziejów Teologii w Instytucie Historii Kościoła i Patrologii na Wydziale Teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego oraz w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Chełmie. Jest także dyrektorem Ośrodka Badań Wschodnioeuropejskich – Centrum Ucrainicum KUL. W 1989 przystąpił do Stowarzyszenia Kultury Polskiej w Łucku. Od 1993 mieszka w Polsce, gdzie przyjechał jako stypendysta Fundacji Jana Pawła II. W latach 2006–2009 był kanclerzem Europejskiego Kolegium Polskich i Ukraińskich Uniwersytetów. Jest członkiem Komisji Europy Wschodniej Polskiej Akademii Umiejętności, członkiem Zarządu Wojewódzkiego Stowarzyszenia „Polska–Wschód” oraz prezesem Stowarzyszenia Polska–Armenia, oddział Lublin.


Pewną całość historyczno — geograficzną w polskiej spuściźnie na Wschodzie stanowi Ziemia Wołyńska. Po rozpadzie ruskiego państwa Rurykowiczów te jego zachodnie rubieże znalazły się na skrzyżowaniu wpływów Polski i Litwy. W XIV wieku generalna ich część znalazła się w obrębie Wielkiego Księstwa Litewskiego. Na ten okres przypada czas świetności i rozkwitu Wołynia. Dowodem tego może być to, że miasto stołeczne tej krainy — Łuck został wybrany na miejsce europejskiego zjazdu monarchów, który się odbył w 1429 r. Wtedy na zaproszenie księcia Witolda przybył „cesarz rzymski” Zygmunt z żoną Barbarą w otoczeniu książąt z Rzeszy Niemieckiej, hrabiów, panów węgierskich, kroackich, czeskich, austriackich, dużo służby, sług i rycerzy. Przyjechał król Jagiełło z żoną Sonką i synami, książęta polscy, arcybiskup gnieźnieński Wojciech Jastrzębiec, biskup krakowski Zbigniew Oleśnicki, inni dostojnicy Kościoła. Poza tym zjechali się do Łucka wielki książę moskiewski Wasyl z metropolitą Focjuszem i swymi książętami i bojarami. Przybyli też wysłannicy od wielkiego mistrza krzyżackiego, mistrz inflancki, hospodar wołoski, król duński, posłowie Jana Paleologa, chanowie tatarscy, legat papieski, sam wielki książę Witold — władca Łucka — z rodziną i panami litewskimi i ruskimi, a też miejscowym duchowieństwem katolickim, ruskim, ormiańskim, rabinami żydowskimi i karaimskimi .

Należy zaznaczyć, iż do 1569 r. — zawarcia Unii Lubelskiej — szlachta polska nie mogła posiadać dóbr ziemskich na Wołyniu. Dopiero z powstaniem Rzeczypospolitej wzmogły się wpływy kulturowe i ruchy przesiedleńcze Polaków do województwa wołyńskiego. O polskości na tych terenach stanowił przede wszystkim żywioł szlachecki — w części przybyły w różnych czasach z Polski etnicznej, w części zaś — byli to potomkowie spolonizowanych z dawna bojarów rusko-litewskich (wymieniając chociażby najznakomitszych: Czartoryscy, Czetwertyńscy, Wiśniowieccy etc.). Jak zaznacza Władysław Wielhorski Wołyń miał i nieco włościaństwa polskiego. Reprezentowali je przeważnie Mazurzy, należący ongiś do drobnej szlachty . Sprowadzeni byli z Mazowsza już po rozbiorach, do puszcz Polesia Wołyńskiego. Wytapiali tam rudę żelazną, wypalali potasz lub trudnili się pędzeniem dziegciu. Osady ich nosiły przeważnie nazwy: „Rudni” lub „Bud”, z dodatkiem różnych przymiotników .

Województwo wołyńskie dzieliło się na powiaty: łucki, włodzimierski, krzemieniecki. Herbem Ziemi był krzyż biały w czerwonym polu. W r. 1589 dodano Orła polskiego na krzyżu. Blisko związany z Wołyniem Józef Ignacy Kraszewski pisał na temat tych ziem: „Wołyń z Ukrainą i Podolem za najżyźniejszy w dawnych posiadłościach Polski obwołany nie bez przyczyny. Wielkie jego stepy, okryte kłosami, nie tylko żywiły łatwo małą w proporcję ludność, które je obrabiała, nie tylko zasilały zabiegających się tu Poleszuków, zbierających za siódmy i ósmy snop, lecz ożywiały jeszcze handel zbożowy na Morzu Czarnym i Bałtyckim” .

Obok bogactw naturalnych chwałę Wołyniowi przysparzali wybitne osobowości, które wywodziły się z tych terenów. Można powiedzieć, iż ziemie te były prawdziwą kuźnią elit intelektualnych Rzeczypospolitej Polskiej. „Gdy w drugiej połowie XVIII wieku zaczęło się w Polsce odrodzenie umysłowe, Wołyń zajął jedno z czołowych miejsc w tym ruchu, bo przecież najczynniejszy bodaj członek Komisji Edukacyjnej, reformator Akademii Krakowskiej, współautor Konstytucji Trzeciego Maja, Hugo Kołłątaj był Wołyniakiem, właścicielem Dederkał w pow. Krzemienieckim, a również biskup Jan Paweł Woronicz, prekursor kierunku romantycznego w literaturze polskiej, pochodził z Tajkur pod Równem” .

Rozbiory Polski, a zarazem zdegradowanie Wołynia do poziomu drugorzędnej prowincji w imperium carów nie potrafiło wbrew represjom i prześladowaniom wymazać tutaj śladów polskiej obecności. Odwrotnie polska kultura, nauka i oświata promieniowała w życiu umysłowym tej krainy kresowej. We wszystkich trzech zaborach rozsławiło się słynne Liceum Krzemienieckie Tadeusza hr. Czackiego . Dyrektorem liceum był Alojzy Feliński, również Wołyniak, autor hymnu Boże coś Polskę. Krzemieniec, zwany Atenami Wołyńskimi, wytwarzał specjalną atmosferę, która sprzyjała wyrobieniu talentów literackich. Stamtąd wyszli: Antoni Malczewski, poeta, który wespół z Sewerynem Goszczyńskim i Bohdanem Zaleskim jest twórcą tzw. „Szkoły Ukraińskiej” w literaturze polskiej; Antoni Andrzejowski, autor Ramot starego Dytiuka [...]; poeta Maurycy Gosławski, rodem z niedalekiego Podola; Józef Korzeniowski, dramaturg i powieściopisarz, późniejszy profesor tegoż liceum; Tomasz Padurra, poeta polsko — ukraiński; Karol Sienkiewicz, późniejszy kustosz Biblioteki Polskiej w Paryżu; Tymon Zaborowski; Franciszek Kowalski i wielu innych. Z Krzemieńcem jest również związany Juliusz Słowacki, tam urodzony (1809). Ojciec jego, Euzebiusz, był profesorem Liceum . O znaczeniu tego zakładu naukowego najlepiej może świadczyć to, że po jego kasacie po powstaniu listopadowym zasoby naukowe Liceum posłużyły bazą dla powstania Kijowskiej Wszechnicy św. Włodzimierza.

W literaturze polskiej z początku wieku relacje narodowościowe na ziemi wołyńskiej przedstawiane były w następujący sposób: „W ogóle w guberni wołyńskiej na półczwarta miliona ludności żyje: siedemdziesiąt procent Małorusinów, czternaście procent Żydów, nie całe dziewięć procent Polaków i cztery procent Niemców. Wielkorosjanie według źródeł urzędowych tworzą zaledwie cztery dziesiąte procentu ludności, są trzydzieści pięć razy mniej liczni aniżeli Żydzi, a sto trzydzieści pięć razy mniej od Małorusinów” . Nie patrząc, że Polacy byli dość skromnie przedstawieni w palecie narodowościowej Wołynia, ich udział w życiu społeczno-kulturalnym tych ziem był wydatnym. Zobaczywszy miejscowe relacje Bolesław Prus tak opisał swe wrażenia: „[...] na Wołyniu — istnieją mniej więcej takie same stosunki jak u nas [w Królestwie — W. O.] Wprawdzie jest tam tylko garść Polaków, warunki polityczne niesłychanie trudne i pozory smutne; mimo to nie brakuje ani uczuć społecznych, ani jednostek o wysokiej wartości” >.

Dalej pisarz kontynuuje: „Jeżeli zaś na Wołyniu istnieje jakaś myśl naprawdę społeczna, myśl obejmująca interesy wszystkich, jeżeli istnieje jakaś dusza zbiorowa, która miłuje nie tylko gmachy rządowe i dwory, ale i lud tutejszy, jego chaty, zwyczaje, przeszłość, krajobrazy, to taka dusza mieszka — tymczasem — tylko w polskich piersiach. Jeżeli Wołyń dziś «żyje w pieśni», a dokładniej w powieści, jeżeli pomimo niezbyt wielkiej znajomości my wszyscy kraj ten kochamy, to dzięki poetom, powieściopisarzom i historykom polskim. Inni sporządzali notatki statystyczno — topograficzne, Polacy odczuwali i malowali Wołyń” .

Jako potwierdzenie powyższych słów może być fakt, że z Wołynia pochodzili lub byli z nim ściśle związani: Józef Ignacy Kraszewski, Apollo Korzeniowski i syn jego Józef (późniejszy znany pisarz angielski Conrad), Gabriela Zapolska, a z późniejszych — m. in. Julian Wołoszynowski, Ignacy Jan Paderewski, urodzony w Kuryłówce na niedalekim Podolu, dzieciństwo spędził na Wołyniu i tu otrzymał początki wykształcenia muzycznego .

Odrodzenie Polski Niepodległej sprzyjało wzmocnieniu polskości w województwie wołyńskim. Państwo polskie podjęło politykę wsparcia elementu polskiego zachęcając wszelako akcję osadnictwa wojskowego na Wołyniu. Nie dało się jednak w ten sposób osiągnąć wzrostu liczebności Polaków . Większe sukcesy natomiast przyszły na polu rozwoju kulturalnego i oświaty polskiej. Z inicjatywy Marszałka Józefa Piłsudskiego zostało wskrzeszone Liceum Krzemienieckie (1920), które w 1939 r. przedstawiało cały kompleks zakładów naukowych. Liceum słynęło z urządzenia corocznych kursów dla nauczycieli .

Okrutne wydarzenia związane z II wojną światową, kiedy wskutek terroru brunatnego i czerwonego okupantów, a zwłaszcza ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich została wymordowana lub zmuszona do opuszczenia terenów główna część tutejszej ludności polskiej, oznajmiły zagładę śladów polskości na Wołyniu . W następnych latach wymazywały się wszelkie wzmianki o Polakach i kulturze polskiej na tej ziemi. Garsteczka ludności polskiej pozostała na Wołyniu przez długie lata rządów sowieckich bała się przyznać do polskości, zmieniała narodowość, aby unikać prześladowań lub kpin. Żeby dostać się na studia albo osiągnąć jakieś stanowisko w pracy, trzeba było zmienić narodowość, albo wyjechać do innej miejscowości. Wspominając o swojej tułaczce pani Jadwiga Bobrowa (z domu Rówieńska) zaznacza, iż wróciwszy z Kazachstanu do Ostroga, nie mogła dostać się na studia pedagogiczne tylko dlatego, że wróciła z zsyłki. A na zsyłce była z rodzicami, ponieważ rodzice byli Polakami. Jawnie nie odmawiano, ale zawsze znajdowano jakieś szczegóły stawiające różne przeszkody Polakom . Zdarzały się nawet przypadki kiedy w urzędach miejskich funkcjonariusze sowieccy samowolnie wpisywali do dowodów Polaków inną narodowość uzasadniając to tym, że „na Ukrainie nie ma takiej narodowości” .

Ogrom spustoszenia i ruiny, jakie doznała polskość na tych terenach podkreśla doniosłość procesu odrodzenia narodowego Polaków na Wołyniu, który nastąpił po upadku systemu komunistycznego. Według nowej, przyjętej za czasów ZSRR, nomenklatury administracyjnej pojęcie Wołynia zawężono do jednego obwodu z centrum w Łucku. Odcięte natomiast zostały tereny wschodnie wyodrębnione w osobny obwód Rówieński oraz powiat Krzemie-niecki, włączony do obwodu Tarnopolskiego. Wobec tego możemy mówić przynajmniej o trzech głównych ośrodkach życia polskiego na Wołyniu: Łuck, Równe i Krzemieniec. Oczywiście rozsiane po przestrzeni dawnego województwa Wołyńskiego znane miejscowości, które odegrały ważną rolę w dziejach Polski (np. Ostróg, Beresteczko, Dubno, Klewań, Korzec, Włodzimierz, itd.) również wpisują swe kartki w najnowszą kronikę odrodzenia polskiego na tych ziemiach, instytucjonalnie podporządkowane one są centrom wojewódzkim (Łuck, Równe), gdzie mieszczą się centrale regionalnych Towarzystw Kultury Polskiej.

Oczywiście, mówiąc o odrodzeniu polskości na Wołyniu przede wszystkim należałoby wspomnieć jego historyczny i administracyjny ośrodek — Łuck. W tym 250 — tysięcznym mieście liczba Polaków szacuje się na 4 000 (taka też ilość ludności polskiej była w Łucku za czasów II Rzeczpospolitej w 1921 r., z tym, że miasto liczyło wówczas 21 000 mieszkańców) . Spośród nich tylko 1.5 — 20 rodzin ma tutejsze korzenie przedwojenne. Generalna część — to Polacy wracający z miejsc zsyłki do Syberii, Kazachstanu, którzy wybrali Wołyń za miejsce swego nowego zamieszkania .

Nowe zmiany polityczne otworzyły perspektywy rozwoju kultur narodowych różnych grup etnicznych mieszkających w Łucku. Niewątpliwie, że Stowarzyszenie polskie zajmuje w tym jedno z głównych miejsc obok innych organizacji mniejszościowych miasta : niemieckiej, czeskiej, słowackiej, żydowskiej, rosyjskiej. Powstałe we wrześniu 1991 r. w Łucku Stowarzyszenie Kultury Polskiej im. Ewy Felińskiej liczy obecnie 190 członków, a na terenie całego obwodu wołyńskiego — 360 członków w dziesięciu oddziałach (dane na grudzień 1997 r.). Do głównych kierunków działalności organizacji Polaków Wołynia należy odrodzenie tożsamości narodowej i pielęgnowanie rodzimej tradycji. Przede wszystkim jest to nauka języka polskiego zarówno dzieci jak i dorosłych. Pracy w tym kierunku podjęła się Pani Irena Kostecka — miejscowa nauczycielka i czołowa działaczka polonijna w mieście — jeszcze przed powstaniem Stowarzyszenia. Przychodziło wtedy do niej do domu pięcioro dzieci. Potem pojawiła się możliwość nauczania w zakrystii katedralnej a w końcu dostało Stowarzyszenie kilka lokali należące do Kościoła, które łaskawie udostępnił ksiądz prałat Ludwik Kamilewski. Takie były początki. A teraz już przeszło trzysta osób, od najmłodszych do ludzi dorosłych, nauczyło się tu języka polskiego. W dziesięciu łuckich szkołach ukraińskich prowadzi się naukę języka polskiego. A w całym obwodzie jeszcze w piętnastu szkołach jest możliwość opanować mowę polską. Owszem, takie postępy nie byłyby możliwe bez pomocy rodaków z kraju, którzy przez „Wspólnotę Polską”, władze konsularne RP, lokalne administracje południowo wschodnich województw Polski przekazują Polakom na Wołyniu książki, w miarę sił pomagają finansowo, umożliwiają kształcenie się polskich nauczycieli na polskich uczelniach, a też wyjazdy dzieci na obozy do Polski.

Od tego roku (1999) działa też w Łucku Towarzystwo Kultury Polskiej im. Tadeusza Kościuszki. Oba polskie ośrodki mają wspólny cel — odrodzenie polskości na ziemi Wołyńskiej, jednak metody działalności są nieco inne. Jeżeli w pierwszym przypadku mamy do czynienia z aktywnością charytatywno — kulturową, ukierunkowaną w znacznej mierze na podtrzymywanie ludzi starszych i ubogich, stanowiących spory odsetek miejscowych Polaków, to w nowopowstałe TKP zorientowane jest bardziej na czynny rozwój życia polskiego w Łucku opierając się przede wszystkim na młodzież i inteligencję pracującą w dziedzinach nauczania, medycyny, działalności biznesowej.

Chlubą miejscowych Polaków jest działający przy Stowarzyszeniach chór „Wołyń”. Został on laureatem wielu festiwalów polskich i ukraińskich. Krzewieniu polskiej kultury też służy biblioteka polska. Uroczyście otwarta dopiero w 1997 roku zawiera ona w swych zbiorach ponad 7 500 książek. Od razu znaleźli się czytelnicy nie tylko wśród członków Stowarzyszenia ale i wśród ukraińskiej inteligencji miasta i studentów Uniwersytetu. Polskie zbiory literatury są też w specjalnym oddziale Centralnej Wojewódzkiej Biblioteki Naukowej. Mówiąc o państwowych ośrodkach naukowych, zawierających materiały z zakresu kultury i historii Polski na Wołyniu należy wymienić Archiwum Wojewódzkie, posiadające prawie w komplecie materiały z okresu II Rzeczpospolitej, a też mało znane materiały z połowy XVIII w. Zainteresowanie Polaków swoją przeszłością na tych ziemiach dostrzega się i w szeroko zakrojonej działalności naukowo-badawczej dotyczącej postaci Ewy Felińskiej — patronki jednego z TKP. Szeroki rezonans wśród ludności Wołynia miał szereg audycji, w miejscowej sieci radiowej pokazujący tę niezwykłą kobietę, która mogłaby być przykładem wielu cnót dla jej współczesnych rodaków, borykających się z ciężką spuścizną czasów komunistycznych.

Rodzime tradycje, zwyczaje pielęgnują działające przy Stowarzyszeniu kluby, zrzeszające entuzjastów odrodzenia polskości wśród Polaków w Łucku. Również ważną jest opieka Stowarzyszenia nad ludźmi starszymi, samotnymi, chorymi, rodzinami wielodzietnymi.

Przez długie lata represji i prześladowań polska społeczność Łucka utożsamiała się z wyznaniem rzymskokatolickim. Po zamknięciu katedry kaplica cmentarna pozostawała, być może, jedynym miejscem, gdzie modlono się po polsku. Dużo szyderstw i kpin znieśli wierni rzymskokatoliccy udając się do różnych instytucji rządowych w sprawie zwrotu świątyni.

Nowe czasy, które przyszły wraz z demokratyzacją, oznajmiły wskrzeszenie struktur Kościoła katolickiego na Ukrainie. W tym kontekście doszło do ustawienia hierarchii. Wśród pierwszych trzech nowo wyświęconych biskupów w katedrze lwowskiej 2 marca 1991 r. był i ks. Marcjan Trofimiak. Wielu wspólnotom katolickim na początku lat 90 zwrócono ich świątynie. Zarówno w Łucku zostały wysłuchane wieloletnie błagania wiernych i 29 czerwca 1991 roku w uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła — patronów miejscowej katedry — katolicy mogli powrócić do swej świątyni. Biskup Marcjan będąc sufraganem metropolity lwowskiego Mariana Jaworskiego często odwiedzał dobrze mu znane wołyńskie strony. Wraz z łuckim proboszczem ks. prałatem Ludwikiem Kamilewskim potrafili oni wytworzyć zdrową atmosferę w stosunkach z władzami i innymi wyznaniami. Kościół katolicki powszechnie jest postrzegany jako czynnik stabilności i pokoju. Uroczystość ingresu mianowanego przez papieża ordynariusza łuckiego bp. Marcjana Trofimiaka 16 maja 1998 r. oznajmiła powrót diecezji łuckiej do normalnego życia. Obecna w tym czasie w Łucku Pani Marszałek Rzeczpospolitej Polskiej prof. Alicja Grześkowiak, przypomniała wszystkim zgromadzonym sławną historię urzędu biskupów łuckich: „[...] przed wiekami biskupi łuccy byli senatorami Rzeczypospolitej, zasiadali w Senacie bardzo wysoko, niektórzy okazali się wybitnymi mężami stanu. Było tradycją, że biskupi łuccy sprawowali urząd kanclerza Korony Polskiej, czyli pełnili funkcje jakby ministra spraw zagranicznych. Kilku biskupów łuckich zostało Prymasami Polski, a Prymas był w dawnej Polsce prezesem Senatu. Dlatego w tej katedrze niegdyś biskupów — senatorów, że wymienię tylko: Maciejowskiego, Szyszkowskiego, Firleja, Lipskiego, Wydźgę, Prażmowskiego, Załuskiego, Turskiego, Naruszewicza — Marszałek Senatu Rzeczypospolitej Polskiej czuje się raczej swojsko” .

W porównaniu z prawosławiem Kościół katolicki jest wyznaniem liczebnie dość skromnie reprezentowanym w życiu religijnym współczesnego Wołynia. Poprzez angażowanie się w różnego rodzaju akcje charytatywne jest szeroko znany i doceniany przez mieszkańców tych terenów. Jak zaznacza ks. biskup taka działalność mogłaby osiągnąć jeszcze większe rozmiary, ponieważ Kościół ma w tym olbrzymie doświadczenia z czasów przedwojennych. Ograniczają go jedynie nieuregulowane na razie w ustawodawstwie ukraińskim kwestie dotyczące współpracy państwa z Kościołem na tej płaszczyźnie.

Jak wszędzie na Wschodzie odrodzenie wyznania katolickiego szło w parze z odrodzeniem polskości. Tak też w Łucku wraz z strukturami parafialnymi zawiązało się Stowarzyszenie Kultury Polskiej na Wołyniu im. Ewy Felińskiej.

Wokół katedry łuckiej skupia się życie kulturalno — narodowe miejscowych Polaków. Jednocześnie zmiany ludnościowe, jakie zaszły na Wołyniu po II wojnie światowej determinują powstawanie duszpasterstwa też i w języku ukraińskim. Jest to całkiem zrozumiałym, gdyż młode pokolenie słabo już włada językiem polskim, natomiast charakterystycznym zjawiskiem jest coraz szersze włączenie się Ukraińców w życie Kościoła rzymskokatolickiego. Dobre nadzieje rokuje to, że wśród wiernych katolików zarysowuje się pokaźna ilość inteligencji ukraińskiej — przede wszystkim lekarzy i nauczycieli — co też sprzyja upowszechnieniu autorytetu Kościoła.

W sytuacji, gdy Cerkiew Wschodnia przeżywa kryzys wskutek podziału prawosławia na trzy zwalczające się odłamy (moskiewski, kijowski i autokefaliczny), natomiast odrodzenie obrządku ukraińsko-bizantyńskiego (greckokatolickiego) jest naznaczone silnym wpływem nacjonalistycznym, Kościół rzymskokatolicki zaczyna odgrywać coraz bardziej znakomitszą rolę w życiu współczesnej Ukrainy.

I nie należy tu się obawiać depolonizacji katolicyzmu — mówi biskup Trofimiak — ponieważ nikt nie może kwestionować roli polskości i jej znaczenia w przetrwaniu wiary w najgorsze czasy historyczne. Odwrotnie, często można obserwować dość paradoksalne zjawisko, tam gdzie do liturgii wprowadza się język ukraiński, polszczyzna tylko zyskuje. Dlatego charakterystycznym zjawiskiem w życiu Kościoła na tych terenach, jest to, że modlą się w braterskiej zgodzie obok siebie wierni Polacy i Ukraińcy, w obu językach zanosząc chwałę Bogu i prosząc o lepszą przyszłość dla swej ziemi.

Jakże budująco w tym kontekście brzmią słowa z Oświadczenia Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie nawiązujące do 55—rocznicy tragicznych wydarzeń na Wołyniu: „Nasze pokolenie wyrosło na ziemiach swych przodków. Jako obywatele Państwa Ukraińskiego wśród przedstawicieli innych narodowości i kultur tworzymy w pewnym sensie współczesną swoistą wieżę Babel. Zachowując swoją tożsamość pracujemy dla dobra Polaków oraz Ukrainy — kraju którego jesteśmy obywatelami. Szanujemy i wysoko cenimy wysiłek wszystkich dążących ku stworzeniu dobrosąsiedzkich i partnerskich stosunków między narodami Polskim i Ukraińskim” .



ILUSTRACJA:
Panorama Krzemieńca. Źródło: Wikimedia Commons / Moahim, CC BY-SA 4.0

ŹRÓDŁO TEKSTU:
STAŁA KONFERENCJA MUZEÓW, ARCHIWÓW I BIBLIOTEK POLSKICH NA ZACHODZIE
Referat wygłoszony na XXI sesji Stałej Konferencji MABPZ Rzym 1999 r.
Na licencji: CC BY-SA









COPYRIGHT

KOPIOWANIE MATERIAŁÓW ZAWARTYCH W PORTALU ZABRONIONE

Wszelkie materiały zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.



×